Rewolucja w _**Tańcu z gwiazdami**_ trwa. Typowana na zwyciężczynię i chwalona przez jurorów Edyta Górniak nie zachwyca widzów już tak jak w poprzednich odcinkach. Wygląda na to, że od łez na wizji cenią jednak bardziej emocje przedstawiane przez innych uczestników - Marysię Niklińską ciężko pracującą na plotki o romansie z partnerem, Tomkiem Barańskim czy skromnej i szczerej Moniki Pyrek.
We wczorajszym odcinku show cztery "10" od jury dostała Niklińska w parze z Barańskim, Patrycja Kazadi z Łukaszem Czarneckim i Edzia z Klimentem. Najniżej ocenieni zostali Dorota Zawadzka z Cezarym Olszewskim oraz Andrzej Gołota z Magdą Soszyńską-Michno. Jednak po zsumowaniu głosów jury i widzów, sytuacja uległa pewnej zmianie: trzy pierwsze miejsca zajęły kolejno Niklińska, Kazadi i Pyrek. Na czwartym znalazła się Edzia, a w strefie zagrożenia - Paweł Staliński z Supernianią, która ostatecznie pożegnała się z programem. Będzie Wam jej brakować?
Nie zabrakło oczywiście górnolotnych deklaracji Edyty. Tym razem ogłosiła, że... wcale nie jest "divą".
_**Trochę mnie odczłowieczyli wszyscy**_ - powiedziała w filmiku z przygotowań. Diva? Gdybym miała żyć jak diva... nudne byłoby to życie. Wiec nawet jeżeli nie jestem jeszcze tancerką, to czas na emocje. Prawdziwe emocje**.**
No, to zaczynamy się bać. Jeżeli to, co pokazywała Edzia we wszystkich dotychczasowych programach rozrywkowych nie było "prawdziwymi emocjami", to TVN naprawdę spłynie potokiem łez...