Rihanna od wielu miesięcy nie pozwalała dziennikarzom poruszać w rozmowach tematu Chrisa Browna. Po tym, jak zaśpiewała na singlu Eminema, do którego stworzono bardzo mocny i emocjonalny teledysk, dyskusja nad tym, co się jej przytrafiło, rozgorzała na nowo. W najnowszym numerze brytyjskiego Marie Claire gwiazda postanowiła wypowiedzieć się o tym, jak wielką krzywdę wyrządził jej były facet. I wcale nie chodzi o duszenie, gryzienie i obijanie jej głowy o szybę samochodu.
Nienawidzę o tym rozmawiać, ale dopiero teraz zadaję sobie sprawę, jak bardzo nie byłam przy nim sobą - zwierza się czytelniczkom Rihanna. To przerażające, bo nic, co robiłam i mówiłam, nie wypływało z mojego wnętrza. Zatraciłam się i straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie zachowywałam się tak, jak zachowywałabym się w normalnych sytuacjach. Inaczej się ubierałam, inaczej wyrażałam. Czułam się jak pusty wazon. Któregoś dnia obudziłam się w hotelu w Nowym Jorku i zrozumiałam, że pogodziłam się z tym, co się stało. Nareszcie czuję, że nie muszę zmuszać się do uśmiechu.
Rihanna z chęcią opowiedziała również o swojej współpracy z Eminemem nad singlem Love The Way You Lie, który opowiada historię toksycznego związku.
Pokazał, co się dzieje w głowach osób, które są w związku, w którym istnieje problem przemocy - zauważa piosenkarka. Podoba mi się, że w każdej zwrotce dziewczyna zbiera się, żeby odejść, by w końcu pozostać przy facecie. To tak, jakby ktoś cię zmuszał do miłości. Każde słowo w tej piosence jest prawdziwe. Trzeba przeżyć ten koszmar, by zrozumieć magię tekstu tego utworu. Każdemu się on podoba, ale nikt, kto tego nie przeżył, nie doceni tych słów.
Współpraca tak im się spodobała, że nagrali już kontynuację utworu. Znajdzie się on na najnowszym albumie piosenkarki (zobacz: Rihanna i Eminem nagrają kolejny duet!).