To chyba żadne zaskoczenie. Od dawna wiadomo, że muzycy uwielbiają utwory oparte na własnych przeżyciach. Tym bardziej nie dziwi, że również Ania Wiśniewska postanowiła skorzystać z tego sprawdzonego sposobu. Właściwie nawet nie ma innego wyjścia. W końcu jest znana wyłącznie dzięki małżeństwu z liderem Ich Troje.
Postanowiłam muzycznie wypowiedziec się na temat tego, co się ostatnio działo w moim życiu - zapowiada w Fakcie. To dość wymowny tekst z tytułem "Serce nie sługa". Zakręty życiowe często powodują, że w głowie rodzi się coś nowego i człowiek ma ochotę to wykrzyczeć. Myślę, że to sie teraz ze mną dzieje. Choć okoliczności są takie, że raczej trudno o uśmiech, aż mi się chce mocniej oddychać.
Wzorem swoich poprzedniczek Ania czyni oczywiście obowiązkowe wyznanie, że dopiero po rozstaniu z Michałem odżyła i jest na najlepszej drodze do odnalezienia siebie. To dość typowe samopoczucie u osób, które rozstały się z liderem Ich Troje.
Życie się zmieniło, wszystko się zmieniło. Bałam się bardzo, zwłaszcza jak dziewczynki to przyjmą. Ale wydaje mi się, że nie odczuły tego jakoś strasznie, w ich życiu tak naprawdę niewiele się zmieniło - zwierza się Ania. Poza tym wróciłam do siebie i swoich fascynacji sprzed kilkunastu lat. Jestem, kurcze jestem. Budzę się rano i czuję, że dawno nie oddychałam tak pełną piersią jak teraz. Wolność taka szeroko rozumiana sprawia mi dużą satysfakcję. Dla mnie wydarzyło się coś takiego, że odetchnęłam i... oddycham! Wiatru w żagle dodaje mi to, że robię teraz coś, za co sama jestem odpowiedzialna. Jeśli będzie porażka to będę mogła powiedzieć – to jest moja porażka. A jeśli będzie sukces to będzie mój sukces tymi rękoma wypracowany.
Wiśniewska twierdzi, że sama jeszcze nie do końca rozumie, co się właściwie stało. To też symptomatyczne dla rozstań w tej rodzinie.
Na mnie to spadło. Pamiętam taki moment w maju, to było jak na teledysku Jacksona gdy on się rozpada jak piasek. To się właśnie ze mną wydarzyło - wspomina. Ja tego nie przewidziałam ani nie planowałam. Może za mało się wszystkiemu przyglądałam. Ja marzyłam. Teraz też mi się marzy taka proza życia. Ja sobie bardzo to cenię - dzieci, rodzina. Do dziś nie potrafię nazwać tego co się zadziało, po prostu w pewnym momencie już nie udźwignęłam pewnych rzeczy.
Nie chcę wchodzić w szczegóły. Powiem tak: Wyznaję zasadę, że jeśli razem walczymy i stoimy po jednej stronie barykady to wszystko wychodzi. Cokolwiek by się nie działo ja chciałam tam stać i tyle. Dopóki byliśmy w tej samej drużynie, nie widziałam powodu, dla którego miałabym nie walczyć. Zawsze wtedy myślałam damy radę, uporamy się. Czasem myślę, że może lepiej byłoby się rozstać z przytupem, z awanturą. Wtedy byłoby to bardziej czytelne dla wszystkich. Myślę że to ogromny ból, straszny ból. Nie jestem jeszcze w stanie go przeżyć, zrozumieć. Nie mogę obudzić się z tego wszystkiego.
Wyglada na to, że Ania ma spore problemy z dotrzymaniem danego Michałowi słowa, że nie będzie się wypowiadać na temat ich związku i rozstania. Najtrudniej przełamać się przy pierwszym wywiadzie. Potem już jest na szczęście z górki.