Weronika "żałuję, że nosi moje nazwisko" Pazura reklamuje swoją książkę w Vivie. Poza dziwnymi tłumaczeniami, dlaczego przyjęła 100 tysięcy złotych w torebce po perfumach i przekonywaniem, że jest "ofiarą spisku", możemy przeczytać też o tym, co imponuje jej w życiu:
Nie dał mi możliwości, by odkryć prawdziwe motywy jego postępowania - mówi o agencie Tomku. Biznesmen, któremu się wiedzie - z kasą, gadżetami typu porsche, ubrany w markowe ciuchy, z gestem. W dodatku miał wiedzę, jak wrabiać ludzi, i narzędzia do tego, choćby podsłuchy. I był bezkarny. Każdy chciałby tak żyć. Dlatego zatytułowałam książkę "Chcę Być jak Agent".
Widać, że agent miał ułatwione zadanie. Po przeczytaniu wywiadu mało zadowolony będzie na pewno Cezary Pazura. Weronika przyznaje, że to właśnie on zachował się w tej całej sytuacji najgorzej:
- Nie zawiódł cię były mąż, wydając oświadczenie, że się od ciebie odcina?
- Jest jedyną osobą, do której mogłabym mieć żal. Ale nie pielęgnuję w sobie złych emocji. Napisałam o naszym małżeństwie, bo przez 13 lat było dla mnie najważniejsze. Starałam się jednak ten temat potraktować skrótowo.
A oto jak Weronika tłumaczy przyjęcie 100 tysięcy złotych w torebce Armaniego w restauracji. Sami oceńcie, czy brzmi to całkiem wiarygodnie:
- Gdy prawnik dostaje pieniądze w restauracji, włożone w opakowanie po perfumach, to jest normalne?
- W kopercie byłoby lepiej? Obdarował mnie już perfumami wcześniej, więc w pierwszym momencie rzeczywiście nie wiedziałam, czy to już rozliczenie, czy kolejny prezent. Chciał zapłacić w gotówce. Nie ma zakazu płacenia w gotówce takich kwot. Nie zrobiłam nic niedopuszczalnego - przekonuje. Kiedy już schowałam pakunek do torebki, Tomek powiedział, że tam jest 100 tysięcy. To było ponad dwa razy więcej, niż się umawialiśmy. Kiedy zapytałam, dlaczego tak dużo, odparł, że on i jego wspólnik chcą od razu więcej zapłacić, bo są niemalże pewni, że i tak wygrają przetarg, więc i tak będą musieli się ze mną rozliczyć. Nie spodobało mi się to, ale nie zaprotestowałam. Odpowiedziałam tylko: "Jeśli te pieniądze nie będą mi się należeć, to ci je zwrócę".
Jak myślicie, zwróciłaby, gdyby się jej "nie należały"?