Myślałam, że Jacek Łągwa okaże nieco więcej klasy od Michała Wiśniewskiego i nie będzie dzielił się opowieściami o rozstaniu z żoną i dorobieniu się imponujących rogów na głowie. Ale nie, w dzisiejszym Fakcie możemy przeczytać, jak wszystko się potoczyło.
Jacek, tekściarz i kompozytor wielu utworów zespołu, był przeciwieństwem Wiśniewskiego - spokojny, poukładany, od 15 lat żonaty z tą samą kobietą, miał z nią dwójkę dzieci. Dobrze im się powodziło, mieszkali w Łodzi w prawie 300-metrowym apartamencie. Jacek zainwestował też w klub i sklep ze sprzętem dla nurków. Prowadził go jednak nie on, ale 21-letni Bartłomiej, który mu tę inwestycję zaproponował.
Wszystko było dobrze, aż do powrotu Łągwy z tournee po USA, kiedy to przekonał się, że w międzyczasie żona wraz z dziećmi opuściła ów 300-metrowy apartament i wyniosła się do Bartka, prowadzącego "Łódź podwodną". Teraz Łągwa mówi Faktowi:
Bierzemy rozwód. Żona zakochała się w innym mężczyźnie. Nie mam wyboru, muszę żyć dalej. Tak się zdarzyło i musimy się z Dorotą rozstać. Bierzemy rozwód bez orzekania o winie. Majątkiem podzielimy się po równo. Wiem, że zostałem skrzywdzony, ale Dorota jest matką moich dzieci, którą zawsze kochałem. I ja nie zrobię jej mimo wszystko krzywdy! Mimo tego wszystkiego nie chcę wojny. Nawet część firmy oddam żonie.
Znajomi donoszą z kolei, że Dorota wraz z kochankiem zabezpieczają się na wypadek, gdyby Łągwa jednak zmienił zdanie:
Dorota i jej kochanek wyprzedają ze wspólnego majątku wszystko, co się da.