Kiedy małżeństwo się rozpada, zazwyczaj najsmutniejsza jest sytuacja dzieci - niezależnie od tego, czy dotyczy to sławnych, czy "zwykłych" osób. Niestety, okazuje się, że rozwodzący się właśnie Christina Aguilera i Jordan Bratman również nie unikną toksycznej walki o prawa do opieki nad ich dwuletnim synkiem Maxem. Ponoć głównym arguementem ojca chłopca ma być fakt, iż jego matka... ma skłonności biseksualne.
Zarówno Aguilera, jak i Bratman złożyli w sądzie w Los Angeles wnioski o przyznanie pełnych praw do opieki nad dzieckiem. Były piosenkarki nie omieszkał wspomnieć, iż Christina wielokrotnie zdradzała go z kobietami oraz że "jej orientacja seksualna może źle wpływać na rozwój ich syna". Wiele wskazuje jednak na to, że ten ostatni argument nie odniesie pożądanego efektu - w USA, kraju poprawności politycznej i wolności słowa żaden sędzia nie odważy się raczej odebrać dziecka rodzicowi ze względu na jego preferencje seksualne.
Co więcej, osoby z kręgu Aguilery i Bratmana przyznają, że jak do tej pory Jordan nie miał nic przeciwko wyskokom swojej żony. Wręcz przeciwnie - tolerował je i uważał, że dodają pikanterii ich związkowi.
Nigdy nie był temu jakoś specjalnie przychylny, ale widział, że to pomaga ich małżeństwu lepiej funkcjonować - mówi źródło cytowane przez magazyn The National Enquirer. Christina nie ukrywała tego, że pociągają ją kobiety, więc Jordan nie mógł jej zarzucić, że go oszukała. Jednak pewnego dnia oświadczył jej, że przyprowadzanie kochanek do domu musi się skończyć. A teraz być może wykorzysta to w sądzie.
_
_