Wprawdzie w tabloidach lubi się lansować na idealnego ojca i chętnie umawia się z fotoreporterami na "ustawki" ukazujące go na spacerze z córką, rzeczywistość nie wyglada tak różowo. Od kiedy Robert Korzeniowski został przyłapany na zdradzie z poznaną na wycieczce w RPA Magdaleną Kłys, jego relacje z żoną "nieco" się ochłodziły.
To oczywiście zrozumiałe i raczej nie powinien był spodziewać się innego rozwoju sytuacji. Sądził jednak, że szybko uzyska rozwód. Zdążył nawet spłodzić dziecko nowej partnerce, licząc na to, że do czasu jego narodzin, będzie już dawno po formalnościach. Oszukana żona nie zamierza jednak złożyc broni. Walczy przecież nie tylko o swoją godność lecz także o zabezpieczenie przyszłości finansowej dwóch córek. I tu zaczynają się schody.
Korzeniowski obiecał wprawdzie alimenty w wysokości 4 tysięcy złotych dla starszej córki, jednak, jak donosi tygodnik Na żywo, płaci tylko połowę zadeklarowanej kwoty.
Chce mieć wpływ na to, jak 18-latka wydaje pieniądze - tłumaczy go znajomy.
Angelika to osoba pełnoletnia i nie ma prawnej możliwości, by ojciec decydował o jej wydatkach - odpowiada Agnieszka Korzeniowska.
To zresztą drobiazgi w porównaniu z tym, o co toczy się najcięższy spór. Korzeniowska domaga się rozwodu z orzeczeniem o winie niewiernego małżonka. Dzięki temu będzie mogła ubiegać się o alimenty dla siebie. Sportowiec wypomina jej, że już dostała 3 miliony złotych w postaci apartamentu i domu oraz pieniędzy na samochód i salon laseroterapii.
Na samochód i gabinet zarobiłam sama, już po rozstaniu - wyjaśnia krótko Korzeniowska.
Szykuje się naprawdę ciężka przeprawa. Pudelek współczuje córce tak oszczędnego taty.