W sobotnim odcinku Jak ONI śpiewają mogliśmy słuchać i oglądać każdego z uczestników aż dwa razy, ponieważ oprócz występów solowych jury oceniało również duety. Niestety, program, który już i tak jest nadto rozciągnięty w czasie wydawał się przez ten zabieg jeszcze dłuższy, a co za tym idzie dłużej przyszło nam słuchać Kasi Cichopek i jej towarzysza niedoli Krzysztofa Ibisza. Twórców show prosimy o odrobinę litości.
Duety były dobrane wiekowo. Jako pierwsi zaprezentowali się Agnieszka Włodarczyk i Andrzej Nejman, który pożegnał się z programem. Nim jednak nadszedł ten smutny moment, aktor towarzyszył faworytce jurorów w wykonaniu Dumki na dwa serca. Ładne to było, choć okropnie ckliwe. Kolejna para - Sztuka i Matuszak - brawurowo wykonali Czy te oczy moga kłamać i pokazali talent nie tylko wokalny, ale przede wszystkim aktorski. Nam się bardzo podobało i żałujemy, że Marzena po raz kolejny jest zagrożona.
Ten, kto dobrał w duecie Edytę Herbuś i Łukasza Płoszajskiego wykazał się sporą fantazją i na pewno nie kierował się poprawnością wokalną przedsięwzięcia. Łukasz rapował, Edytka zawodziła. Sacrum w ich wykonaniu było fatalne, ale zabawne i przyjemne dla ucha zarazem. Edyta Górniak stwierdziła, że ta para "ma najfajniejszą energię między sobą", dziewczynie Płoszaja radzimy więc uważać, z Herbuś nie ma żartów. W duetach jako ostatni wystąpili Natasza Urbańska i Robert Moskwa, wykonując ogniste Bamboleo. Gratulujemy Nataszy umiejętności śpiewania i palenia cygara jednocześnie i sugerujemy nieco mniej zarozumialstwa i egzaltacji. Owacja na stojąco od Edyty Górniak jeszcze nie upoważnia do bycia taką jak ona...
Występy solowe rozpoczęła Edyta Herbuś, która w żółtej sukience z piórkami wyglądała niczym wielkanocny kurczak, w dodatku widać było jej sutki. To akurat dobrze! Born to make you happy Britney Spears w dużej części odśpiewał za nią chórek, bo na wyższe tony Edyta się nie porwała i serdecznie jej za to dziękujemy. Reszta występów była zdecydowanie lepsza. Partner Herbuś z duetu zebrał wiele pochwał i miłych słów od jurorów i przezabawnie wyglądał w obciachowym żabocie. Robert Moskwa skakał po scenie z ciupagą i przekonywał nas, że kwiczy, gdy widzi słodycze, a Włodzimierz Matuszak wzruszająco wykonał Nie płacz, kiedy odjadę.
Bardziej widowiskowa była Urbańska w It's raining man. Jak zwykle dała pokaz swych tanecznych umiejętności. Nie do końca fair jest, że gwiazda musicali występuje w jednym szeregu z, na przykład, Marzeną Sztuką. Ta ostatnia na szczęście niewiele robi sobie z konkurencji i śpiewa coraz lepiej.
I jeszcze jedna "prełka": Ibisz do Górniak: Masz głos tak piękny, jak Krystyna Czubówna. Śmiać się, płakać, w ogóle komentować?