Andrzej Łapicki postanowił opowiedzieć szczerze (na łamach tabloidu oczywiście) o swoim życiu rodzinnym i pieniądzach. Wspomina, że kiedy Rzeczpospolita zaoferowała Andrzejowi Łapickiemu pracę stałego felietonisty, pierwszym pytaniem jego bezinteresowanie zakochanej żony było "za ile?".
To się stało, gdy żona przestała pracować w piśmie "Teatr" - mówi z rozmowie z Super Expressem aktor. Ja też uznałem, że tam nie mam już co robić, bo wszystkie te teatralne anegdoty zużyłem. Ale akurat tak się złożyło, że w "Rzeczpospolitej" miałem dobry wywiad, więc zadzwonił redaktor z pytaniem, czy bym nie pisywał felietonów regularnie. Jak powiedziałem Kamili za ile, to powiedziała: pisz!
Łapicki przekonuje też, że prawdziwą karierę można robić tylko z niskich pobudek:
W życiu trzeba być niedobrym, żeby coś osiągnąć. Ci wszyscy ludzie poczciwi, dobrzy, życzliwi nie zrobili żadnej kariery. Żeby zrobić karierę, trzeba być skur... - wyjaśnia aktor. Dlatego tak długo żyję. Pan Bóg przecież ma negatywną selekcję. "Kogo łapać?" - pytają, bo tam codziennie mu podsuwają kandydata. "Nie, tylko nie jego! Niech sobie siedzi". Warto długo żyć, bo nigdy nie wiadomo, co człowieka spotka. Ożeniłem się w wieku bardzo późnym, nigdy bym nie przyznał, że coś takiego jest możliwe... Bardzo jestem zadowolony.