Wiadomo, że po wypadku Edyty Górniak na schodach jej podawarszawskiego domu, to jej synek Allan wezwał pomoc. Ale zamiast wybrac łatwy trzycyfrowy numer alarmowy, zadzwonił do ojca. Jak sugeruje tygodnik Na żywo, zrobił to na polecenie swojej mamy. Ponoć bardzo zależało jej, aby to właśnie były mąż był pierwszą osobą, która dowie się o wypadku.
_**Ona chciała, żeby Darek koniecznie do niej przyjechał**_ - mówi tabloidowi znajomy piosenkarki.
Krupa wybrnął z sytuacji dyplomatycznie - wezwał na adres byłej żony karetkę pogotowia. Sam nie przyjechał. Ale kiedy sanitariusze wynosili Edytę na noszach, jako najbliższą osobę, z którą należy się kontaktować w sprawie jej stanu, podała Darka, pomijając zupełnie swoją menedżerkę, Maję Sablewską oraz obecnego partnera, Piotra Schramma. Krupa dotarł do szpitala wkrótce po karetce. Ale powodem jego przyjazdu nie była bynajmniej troska o byłą, tylko konieczność przejęcia opieki nad Allanem.
Nawet nie wysiadł z samochodu - mówi jeden z obecnych na miejscu fotoreporterów. Tak jakby nie chciał, żeby ktoś go z Edytą zobaczył. Wkrótce do szpitala przyjechała Sablewska. Gdy Edyta zorientowała się, że były mąż nie ma zamiaru pojawić się przy niej, poprosiła menedżerkę, żeby odprowadziła Allana do ojca. Darek razem z synem wrócił do domu. Gdyby został dłużej, zobaczyłby mecenasa Schramma, który zaparkował na jego miejscu.
Czyżby więc Edzia uznała, że "siedzenie w garnku z klejem" nie jest aż tak złe? A może chodzi o coś bardziej skomplikownego, czyli... zdobycie sympatii widzów _**Tańca z gwiazdami**_?
Moim zdaniem to niespodziewane zachowanie ma związek z Tańcem z gwiazdami - mówi kolega Krupy. Edyta dostaje coraz mniej głosów od widzów, a dobrze wie, że pojednanie z byłym męzem przysporzy jej sympatii. Bo zgoda w rodzinie, nieważne czy rozbitej czy całej, jest zawsze dobrze widziana. I na to pewnie liczyła, to taka jej zagrywka. Ale Darek, przy całym szacunku dla eksmałżonki, czeka najpierw na słowo "przepraszam" i na wyjaśnienia. Dopiero potem może się z nią fotografować.
Obawiamy się, że o to chyba będzie najtrudniej. Bo, niestety, Edzia ma za co przepraszać... (zobacz: "Darek ZABRAŁ MI DOWÓD, bił mnie słownie! CZY TO JEST ŻYCIE?!")