Od czasu choroby Adama Darskiego, najczęściej na jego temat w mediach wypowiadała się Doda. Lider Behemotha ograniczał się jedynie do komunikatów na stronie internetowej zespołu oraz krótkich wypowiedzi dla mediów. Jednak teraz, po ogłoszeniu, że znalazł się dla niego dawca, a przeszczep planowany jest na grudzień, znów chętniej udziela wywiadów.
Najwięcej kontrowersji wywołały oczywiście ataki na Dorotę ze stony Roberta Gawlińskiego, który wprost zarzucał jej lansowanie się na ciężkim stanie narzeczonego, podobnie jak jej były mąż, Radek Majdan. Nergal nazwał takie zachowanie "żałosnym". Nie wymienił wprawdzie swoich wrogów z nazwisk, ale trudno nie zgadnąć, o kogo chodzi.
Znajomi przekazywali mi, jak jest komentowana moja choroba albo apele Dorotki żeby rejestrować się w bankach dawców szpiku - mówi w rozmowie z dziennikiem Metro. Niejednokrotnie spotykamy się z oskarżeniami, że lansujemy się na chorobie. Jak widzę tych byłych sportowców, przebrzmiałe gwiazdy estrady i inne najwyraźniej niedopieszczone tzw. osoby publiczne, rzucające pełne jadu i frustracji komentarze pod naszym adresem, to jest mi ich żal. Usta maja pełne bogoojczyźnianych frazesów, a w sercu pielęgnują błoto. Żałość i hipokryzja.
Co najciekawsze jednak, Darski stwierdził, że w związku z chorobą miał czas na to, aby przeczytać... Pismo Święte. Nawrócenie, którego tak pragnęły organizacje katolickie? Niezupełnie.
Zabrałem się też wreszcie za Biblię. Do tej pory pracowałem z nią raczej wyrywkowo, wiedząc w którym miejscu są rzeczy, które mnie interesują. Teraz odkrywam w niej dużo kwestii, które mogą mnie zainspirować artystycznie. No i czytanie Biblii daje argumenty do dyskusji z katolikami, którzy przecież jej w ogóle nie czytają (śmiech).
Wygląda na to, że lider Behemotha powoli wraca do sił. Podobnie jak jego narzeczona: Doda pozuje w sanatorium (ZDJĘCIA)