Weronika Marczuk, znana także pod przydomkiem "żałuję że nosi moje nazwisko", bardzo chce wyrobić się z planami macierzyńskimi jeszcze przed 40-tką. W wywiadach chętnie utrzymuje, że rezygnacja z biologicznego rodzicielstwa była z jej strony dobrowolną ofiarą złożoną na ołtarzu małżeństwa z Cezarym Pazurą. Dla nowego chłopaka, Macieja Gołyźniaka na szczeście nie musi już niczego poświęcać.
_**Weronika chce stworzyć z nim dom i mieć dziecko**_ - wyznaje tygodnikowi Imperium TV znajoma Marczuk.
Wiadomo, że po wydaniu książki Chcę być jak agent, nad którą Weronika pracowała przez ostatnie kilka miesięcy, wybiera się z narzeczonym na wakacje do Azji. Może tam właśnie rozpocznie realizację swojego największego marzenia. Miejmy nadzieję, że ten związek nie skończy się równie smutnymi wywiadami.