Sprawy zatrzymania Roberta Biedronia pod zarzutem czynnej napaści na policjanta podczas manifestacji 11 listopada ciąg dalszy. Przypomnijmy, że lider Kampanii Przeciwko Homofobii został aresztowany w trakcie starcia dwóch marszy: organizacji prawicowych (w tym Obozu Radykalno-Narodowego i Młodzieży Wszchpolskiej) oraz pozorumienia kilkunastu organizacji o orientacji lewicowej, określających się jako antyfaszystowskie. Następnego dnia Biedroń zorganizował konferencję prasową, na której ogłosił, że policjanci pobili go, a także złamali szereg procedur obowiązujących przy zatrzymaniach. Wczoraj w sieci pojawił się też filmik z tego zajścia: Biedroń: "Puśćcie mnie! BŁAGAM!" (WIDEO)
W wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej Biedroń twierdzi również, że funkcjonariusze wyzywali go, a ten, który go bił, zachowywał się wyjątkowo agresywnie. Mówi również, że w miejscu interwencji polcji znalazł się przypadkowo.
- Rzecznik policji pyta: co Robert B. robił wśród osób rzucających kamieniami w stronę legalnego marszu narodowców?
- Obserwowałem wydarzenia. W tym miejscu znalazłem się przypadkowo. (...) Nie wyrywałem pałki i nie uderzyłem funkcjonariusza w twarz. Jak można uderzyć w twarz kogoś w hełmie z osłoną z pleksi na twarzy? (...) Na ul. Tamka policja zepchnęła grupę osób, w której się znalazłem, do ściany budynku i zaparkowanych samochodów. Krzyczeli, żeby się wycofać, ale nie było jak, bo byliśmy zakleszczeni. Wtedy zaczęli bić pałkami. Mnie bili i kopali. Zacząłem krwawić. Potem zaczęli wyciągać osoby z tłumu. Skuli mi ręce do tyłu i wrzucili do radiowozu. Tę scenę widać na filmie zamieszczonym na YouTubie. Byłem pierwszym zatrzymanym. Funkcjonariusz zamknął drzwi i zaczął mnie bić po twarzy i w klatkę piersiową. Wyglądał, jakby był w amoku. Krzyczał: "Zaje... cię". Był już wtedy bez hełmu, więc zapamiętałem jego twarz.
- Bronił się pan?
- Jak? Ręce miałem skute do tyłu. Byłem śmiertelnie przerażony. Naprawdę myślałem, że mnie zabije. Słyszałem opowiadania osób, które przychodziły ze skargami na pobicie przez policję, ale miałem nadzieję, że przesadzają. Teraz wiem, że nie.
Biedroń wymienia również szereg zaniedbań, których miała się dopuścić policja: odmówienie poinformowania najbliższych o tym, co się stało, podawanie nieprawdziwych informacji w protokole oraz antydatowanie go. Z tych powodów działacz odmówił podpisania tego dokumentu. Jednocześnie zapowiada, że będzie walczył o sprawiedliwość we wszystkich możliwych instancjach. Nie wyklucza również zwrócenia się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, jeżeli krajowa droga sądownicza nie wystarczy.
Liczę, że prokuratura i sąd rzetelnie to zbadają. Nadal wierzę w państwo, ale jeśli ono mnie zawiedzie - pójdę do Strasburga. Może w ten sposób uda się wywalczyć mechanizmy kontroli tak, by funkcjonariusze nie mogli bezkarnie nadużywać siły.