Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że Joanna Liszowska próbuje znaleźć pracę w ojczyźnie swojego męża. Podobno rozpoczęła już rozmowy z jednym ze sztokholmskich teatrów, a także zwiększyła liczbę lekcji nauki języka szwedzkiego. Na razie jednak zostaje w Polsce i musi sobie jakoś radzić. Zabrała się więc za chałtury na imprezach firmowych.
Ponoć nie było łatwo. Mimo że Lisza dosłownie wychodziła ze skóry by ściagnąć ludzi na parkiet, zdecydowało się tylko kilka osób. Dała popis wokalny podczas zamkniętej imprezy w Białymstoku.
Joanna Liszowska na scenie. Jej występ porywa do tańca jedna parę - relacjonuje Twoje Imperium. Początki bywają trudne. Występ "do kotleta" trwał dokładnie godzinę. Mogła za to zainkasować kilkanaście tysięcy złotych. Plotkuje się, że aktorka i jej mąż przed ślubem podpisali intercyzę. Na waciki musi więc zarobić sama.
Nie podejrzewamy wprawdzie, by Ola Serneke oszczędzał na kosmetykach żony, nie da się jednak przeoczyć, że kariera Joasi nie rozwija się ostatnio najlepiej. Podobno aktorka jest tym tak zniechęcona, że przeprowadzka na północ wydaje się coraz bardziej realna.