Niepotrzebnie go wygryzła z Dzień Dobry TVN. Kiedy okazało się, że para Pieńkowska - Jagielski ma najgorszą oglądalność spośród wszystkich duetów prowadzących program śniadaniowy, Jola natychmiast uznała, że to wina Jagielskiego. Producenci programu chętnie przychylili się do jej zdania, szczególnie, że udzielanie reprymendy żonie jednego z najbogatszych Polaków było im mocno nie na rękę. Z tego powodu Wojciech Jagielski musiał pożegnać się nie tylko z programem, lecz także ze stacją. Nie pozostał długo bezrobotny, bo natychmiast zaopiekowała się nim szefowa porannego pasma Dwójki, Alicja Resich-Modlińska.
Zostałem bardzo przychylnie przyjęty przez ekipę Pytania na śniadanie - mówi tygodnikowi Na żywo prezenter. Z moją współprowadzącą, Beatą Sadowską, znamy się od lat, mamy podobne poczucie humoru. To wszystko procentuje na ekranie. Słupki oglądalności szaleją.
Tymczasem Pieńkowska nie ma powodów do radości. Nie potwierdziła się jej opinia, że oglądalność spada przez Jagielskiego. Po zastąpieniu go przez Roberta Kantereita, wskaźnik zmniejszył się o kolejne 6 procent.
Teraz Jola bardzo żałuje, że pozwoliła Wojtkowi odejść, bo boi się o swoją przyszłość w TVN. Choć rozstali się przecież w nie najlepszej atmosferze, bo winiła go za spadek popularności ich duetu - mówi tabloidowi pracownik stacji.
Mąż miliarder może Pieńkowskiej zafundować wiele, ale raczej nie kupi jej sympatii widzów.