O relacjach między prowadzącymi program _**Zabij mnie śmiechem**_ prasa rozpisywała się bardzo szeroko. Mówiono, że gwiazdą miał być Tomasz Kammel, ale ostatecznie to obyty ze sceną kabaretową, spontaniczny Mariusz Kałamaga "ukradł" mu show i zdecydowanie lepiej odnalazł się w swojej roli. Kamcio co prawda dwoił się i troił, aby dorównać swojemu koledze, z dość jednak mizernym skutkiem. Miała to być przyczyna niezbyt przyjacielskich relacji między nimi.
Teraz, kiedy program zbliża się ku końcowi - dzisiaj zobaczymy finałowy odcinek, w którym widzowie wyłonią zwycięzcę - przyszedł czas na podsumowania. Kałamaga nie kryje, że liczy na to, że Polsat zdecyduje się na drugą edycję.
Jeśli tylko powstanie kolejna edycja programu, to jestem pewien, że zgłoszą się jeszcze ciekawsze osobowości - mówi w rozmowie z Faktem lider kabaretu Łowcy. B. Po prostu będą już wiedzieli, na czym polega fenomen stand up.
Zapytany o to, jak współpracowało mu się z Kammelem, odpowiada bardzo dyplomatycznie: _**To bardzo dobry i miły człowiek.**_
Wychodzi więc na to, że Tomek nie ma już swojemu koledze za złe, że nie pozwolił mu wystąpić ze swoim kabaretem. (Zobacz: Kammel znów się obraził)