Jak do tej pory ewentualny występ Dody w _**Tańcu z gwiazdami**_ był wyłącznie marzeniem producentów programu, a nie celem realnym do osiągnięcia. Jednak teraz, kiedy udało się namówić samą Edytę Górniak, proporcje chyba nieco się odwróciły. Mówiło się, że Rabczewska odmawiała z dwóch najważniejszych powodów: po pierwsze, wie sama, że nie ma zdolności tanecznych i szans na wygraną, a po drugie, boi się o swój i tak już nadwerężony kręgosłup. Przypomnijmy, aż 12 razy! (Zobacz: Odmawiała udziału w "Tańcu z gwiazdami" DWANAŚCIE RAZY!)
Jednak z naszych informacji wynika, że Dorota... wstępnie zgodziła się na udział w show! Postawiła jeden warunek: musi zatańczyć z kimś, kto jeszcze nigdy nie występował w polskiej edycji programu. Rozpoczęły się więc poszukiwania partnera idealnego.
Zachęcona kontrowersjami wokół występu Edyty Górniak, wstępnie zgodziła się na udział w 13. edycji Tańca z Gwiazdami. Postawiła jeden warunek producentom programu - ma zatańczyć z tancerzem, który nigdy nie brał udziału w programie - opisuje nasz informator, pracujący przy produkcji show. Po gorączkowych poszukiwaniach padło na 31-letniego, szerzej nie znanego widzom Marcina Derę. Nie unikał on głośnego krytykowania ocen jury wobec Edyty Górniak.
Możemy się tylko domyślać, jak ten ostatni argument wpłynął na decyzję Dody... Ale to jeszcze nie wszystko - zanim jeszcze zaczęły się jakiekolwiek przygotowania do 13. edycji, ona już pokazała, jak nieprzewidywalna może być współpraca z nią. Być może postawiła sobie za cel, aby być jeszcze bardziej kapryśną niż Edzia?
Producentom ciężko było znaleźć osobę, która by jej odpowiedała. Rozmawiała między innymi z Cezarym Olszewskim, Janem Klimentem oraz Krzysztofem Hulbojem. Wszystkich odrzuciła. Zaproponowali jej Marcina Derę. Pierwsze ich spotkanie było wirtualne, na Skype. Dorocie tancerz bardzo się spodobał i zgodziła się, aby z nim zatańczyć. Dera uczy w jednej z warszawskich szkół tańca i wziął już urlop z pracy, na czas od marca do czerwca. Kiedy znajomi go pytają o Dorotę odpowiada, że nie potwierdza, ani nie zaprzecza.
Jeżeli faktycznie okazałoby się, że Doda pojawi się wiosną na parkiecie TVN-u, zastanawiałyby nas dwie rzeczy: czy udałoby się jej wytargować stawkę wyższą niż Edzia oraz to, jak poradziłaby sobie z oceną (a zapewne i krytyką) jurorów. Nie wydaje nam się też, że miałaby serce do nagrywania "szczerych" filmików z przygotowań do występów. Z drugiej jednak strony, w ciągu ostatnich miesięcy mniej koncertowała, przesunęła wydanie drugiej płyty. A musi przecież na czymś zarabiać.
Macie nadzieję, że te informacje się potwierdzą, czy wręcz przeciwnie?