Agent Tomek postanowił przerwać milczenie i pokazać publicznie twarz, którą w zasadzie i tak już wszyscy znali. Cieszy nas to, bo będziemy mieli wreszcie szansę poznać wszystkie wersje wydarzeń (jego, Weroniki Marczuk i posłanki Beaty Sawickiej) i wyrobić sobie zdanie na ten temat. W opublikowanym właśnie w sieci wywiadzie dla Niezależnej TV Tomek twierdzi, że dziennikarze atakujący go i zdradzający jego tożsamość narazili go na niebezpieczeństwo, gdyż wcześniej rozpracowywał zorganizowane grupy przestępcze, które mogą chcieć się na nim mścić. Zaprzecza też wersji wrażliwej posłanki Sawickiej.
- Jak się czuł funkcjonariusz państwa polskiego, który został w tak straszliwy sposób sponiewierany?
- Czułem się z tym bardzo źle, dlatego że od wielu lat angażowałem się bardzo mocno w zwalczanie przestępczości i atak medialny na moją osobę, który chciał mnie przedstawić w złym świetle i ośmieszyć co do tych spraw, w których uczestniczyłem, pracując w CBA, wiązał się z dużym zagrożeniem dla mojej osoby. Dlatego, że dziennikarze ujawniający mój wizerunek i moją tożsamość nie wzięli pod uwagę to, że kilka lat wcześniej zwalczałem przestępczość zorganizowaną i narazili mnie na utratę życia, zdrowia. Skierowali we mnie po prostu duże zagrożenie. (...) Po zmianie kierownictwa biuro nie robiło nic, aby mnie zabezpieczyć. Ja w tamtym momencie, będąc funkcjonariuszem, nie mogłem poczynić żadnych kroków, aby wystosować zawiadomienie do prokuratury w stosunku że do mojej osoby w internecie były groźby karalne, nie mogłem wystąpić na drogę cywilną, aby wytoczyć procesy o zniesławienie mojej osoby. Na dzień dzisiejszy nie jestem już fukncjonariuszem i chciałbym podkreślić z całą stanowczością, że jeżeli będą się pojawiały rzeczy obrażające moją osobę, rzeczy nieprawdziwe, będę podejmował stosowne kroki.
- Pani posłanka Sawicka w takim emocjonalnym występieniu w sejmie płakała, mówiła, że pan ją oszukał, że pan się posługiwał takimi nieetycznymi metodami...
- Chciałbym bardzo dużo powiedzieć, natomiast jestem zobowiązany do zachowania tajemnicy i nie chciałbym się narazić na zarzuty karne, natomiast mogę powiedzieć, że to są kłamstwa. Bardzo żałuję, pod takim kątem, że pani posłanka Sawicka płakała, że musiała udzielać takich wypowiedzi, bo chciałbym, aby te osoby [politycy] były uczciwe, żeby do tego typu sytuacji nie dochodziło. Natomiast jej płacz może zawdzięczać tylko sobie. Nikt inny nie miał na to wpływu.
Nas prawdę mówiąc ten płacz nie wzruszył. A Was?
Więcej na ten temat już jutro na Pudelku. Zapraszamy!