Zatrzymana w zeszłym roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem przyjęcia łapówki w torbie Weronika Marczuk regularnie pojawia się w programach telewizyjnych i prasie, gdzie udziela wywiadów mających na celu udowodnienie, że żadnej łapówki nie było, a ona sama jest niewinną ofiarą "agenta Tomka". Nawet słynne 100 tysięcy złotych miał jej wręczyć podstępem... Taka jest jej wersja. A co ma do powiedzenia druga strona? Wreszcie się tego dowiemy. I wygląda na to, że będzie gorąco. Nie tylko w show-biznesie, ale i w polityce.
Newsweek opublikował fragmenty książki pt. _**Agent Tomek. Spowiedź**_, która ukaże się na rynku już 10 grudnia. Tygodnik przytacza naprawdę szokujące fragmenty. Jeżeli są prawdziwe, zaczynamy chyba rozumieć determinację Weroniki w promowaniu swojej oryginalnej wersji. Nie mówiąc już o płaczu poseł Beaty Sawickiej. Oto fragment o Weronice "żałuję, że nosi moje nazwisko":
- Mogę wpłacić na twoją fundację 20 tysięcy - zaproponował Tomek. - No dzięki, ale wiesz, to wyremontowanie różnych budynków na Ukrainie kosztuje o wiele więcej. Przydałoby się nawet z 600 tysięcy. Tomek zbaraniał. - Co za bezczelność. 600 tysięcy? - pomyślał i przypomniała mu się od razu Sawicka. Po kilu dniach Weronika zadzwoniła. - Słuchaj Tomek, jest interes do zrobienia (...). Chodzi o pewną fajną prywatyzację. Wiem, jak tam obejść różne rzeczy i wiem, do kogo i z czym trzeba dojść - powiedziała bez ogródek. Tomkowi opadła szczęka. - Kurwa, coś tu się zaczyna dziać. Chyba chce zrobić jakiś wałek - pomyślał.
Przypomniała mu się Sawicka...? Co takiego mówi więc o niej? Oto drugi fragment:
Tomek chwilę odsapnął i wrócił do pokoju Sawickiej. Ta czekała na niego ubrana na luzie, z drinkiem w ręku. Tomek pomyślał: - Ona jest umoczona, jest w klatce. (...) Posłanka się tymczasem rozmarzyła i zaczęła snuć kolejne plany biznesowo-polityczne, które chciała zrealizować razem z Tomkiem. Mówiła o prywatyzacji służby zdrowia. - Będziemy mogli wykupywać szpitale w centrach miast. Bo ja jestem dobrze z Kopaczową poukładana - opowiadała Sawicka. - Platforma ma taki pomysł na prywatyzację, ale tak naprawdę najważniejsze jest, że będzie można przejąć te szpitale, potem je zburzyć, bo ważne jest miejsce, lokalizacja i postawić np. hotel - snuła dalekosiężne plany.
Fragmenty wspomnień Tomka publikuje też Super Express. Są równie mocne:
W książce czytamy, że zgrywała wielką damę, a znajomość z bogatym biznesmenem, za którego podawał się agent Tomek, imponowała jej. "Ja rosołu nie jadam" - wypaliła na początku znajomości z agentem Tomkiem. W restauracjach miała zamawiać tylko wykwintne potrawy. Na przystawkę zazwyczaj carpaccio albo tatar z łososia. Kazała wozić się luksusowym mercedesem pod Sejm. "Niech chamy zobaczą, jak nam się żyje. Zwłaszcza Schetyna" - miała powiedzieć po kilku głębszych.
"Ten kutas Schetyna mnie przyblokował. Teraz nie wiem, czy ja w ogóle się do parlamentu dostanę" - miała żalić się w czasie spotkania z agentem Tomkiem i Jarosławem Wałęsą. Nieustannie kreśliła wizje wielkich interesów, w które miała wprowadzać Tomka.
Zabawne jest też to:
Agenta Tomka szokowała nie tylko "otwartość" parlamentarzystki, ale i jej zachowanie. Kiedy chciał za jej pośrednictwem przekazać butelkę markowej whisky (za prawie 2 tys. złotych) posłowi PO Markowi Biernackiemu, ta ją najzwyczajniej... wypiła**.**
Jak zrobić wrażenie na polskiej pani poseł? Okazuje się, że nie trzeba zbyt wiele:
Tomasz z improwizacją czuł się dobrze. I z ryzykiem. Kiedy zaprosił Beatę Sawicką do warszawskiej restauracji Kredens, wmówił jej, że cygańską kapelę, która tam gra co wieczór, sprowadził specjalnie dla niej. Uwierzyła.
Jeżeli wersja agenta Tomka jest prawdziwa, tworzy to mało wesoły obraz elit - tych politycznych jak i "rozrywkowych", które telewizje promują jako gwiazdy, gazety zapraszają na wywiady o życiu, wysłuchują z powagą.
Więcej nawet niż zeznania Tomka mówi o tych dwóch paniach to, jak ten facet wygląda, co sobą reprezentuje. Pani polityk i gwiazda mogą twierdzić, że kłamie, ale nie zaprzeczą temu, co widzi cała Polska - z kim się zadawały, jadły, piły. Ludzie z CBA uznali widocznie, że właśnie ktoś taki zainteresuje panie z tego środowiska i... nie pomylili się. Największą kompromitacją Pazury nie jest nawet to, że jak twierdzi Tomek, chciała zrobić z nim "fajną prywatyzację" (to sprawa dla prokuratury), ale to z kim ona się w ogóle zadawała...
Polecamy Waszej uwadze jego "gangsterską" sesję zdjęciową w pasku D&G, z pistoletem, przy drogiej furze... Zobacz: Agent Tomek pokazuje twarz: "Dla nich liczyła się tylko kasa!"
Zabawne jest to, że Weronika chce ośmieszyć agenta Tomka w wywiadach, ale nie zauważa w ten sposób tylko sama się pogrąża. Zawsze, gdy o nim usłyszycie, gdy go zobaczycie, pamiętajcie, że ona spotykała się z tym gościem przez dwa lata. Nawet jeżeli uważała go za wieśniaka, liczyła na to, że coś na nim zarobi... Dawała mu się bajerować, poznawała ze swoimi znajomymi... Co za ŻENADA :D