Dochodzenie w sprawie pobicia Roberta Biedronia przez policję nadal nie ruszyło. Jak pisze warszawska Gazeta, urzędnikom nie spieszy się nawet do tego, by go przesłuchać. Przypomnijmy, że działacz gejowski został aresztowany podczas antyfaszystowskiej manifestacji, która starła się z narodowcawcami. Jak twierdzą policjanci, Biedroń wyrwał jednemu z nich pałkę z ręki i uderzył go nią w twarz. On wypiera się jednak zarzutów.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policjantów Biedroń złożył w stołecznej prokuraturze już 12 listopada. Okazało się, że zrobił to w złej placówce. Ze Śródmieścia zostało ono przekazane do Śródmieścia-Północ. Jednak ta prokuratura, zasłaniając się możliwością braku bezstronności urzędników, odmówiła wszczęcia dochodzenia.
Chodzi o uniknięcie zarzutu braku bezstronności - tłumaczy rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokuratura ta na co dzień współpracuje z policjantami, których dotyczy zawiadomienie.
Zawiadomienie zostało więc przekazane do prokuratury okręgowej, która ostatecznie zdecydowała, żs sprawą zajmą się śledczy na Mokotowie. Zawiadomienie trafiło tam... wczoraj. Nie zanosi się więc na to, byśmy szybko poznali werdykt sędziego. Biedroń już zapowiedział, że jeśli usłyszy wyrok nie po swojej myśli, to skieruje sprawę do Strasburga.
Zobacz: "Policjant krzyczał: ZAJE*** CIĘ! Myślałem, że mnie zabije"href="https://www.pudelek.pl/artykul/28499/policjant_krzyczal_zaje_cie_myslalem_ze_mnie_zabije/">