Te piersi to jeden z wielu prezentów, które niepozorna kiedyś Holly Madison dostała od swojego "mentora", Hugh Hefnera. Kiedy zaczęła bywać w rezydencji podstarzałego milionera, chyba ona sama nie przypuszczała, że kilka lat - i kilka operacji plastycznych - później, stanie się jego "dziewczyną numer jeden". Dzięki sypianiu z Hefem zapewniła sobie nie tylko stały dostęp do chirurga, ale przede wszystkim rozpoznawalność, która trwa nawet długo po zakończeniu tego dziwacznego związku.
Kilka dni temu w Las Vegas Holly zorganizowała imprezę z okazji swoich 31. urodzin. Zaprosiła m.in. koleżanki z Playboya, w tym swoją najlepszą przyjaciółkę z domu Hefnera, Bridget Marquard. Niestety, wśród gości zabrakło trzeciego "króliczka", Kendry Wilkinson. Cóż, jeden silikonowy biust mniej.