Nikt nie ma chyba wątpliwości, że fani Zmierzchu należą do tych najwierniejszych i najbardziej fanatycznych. Przekonał się o tym nieraz Taylor Lautner. Aktor zapytany niedawno przez dziennikarzy, czy kiedykolwiek poczuł się zagrożony przez oddanych wielbicieli, opowiedział o zdarzeniu z Rio de Janeiro.
W Brazylii setki fanów wdarło się do hotelu, w którym Kristen i mnie zakwaterowali wcześniej producenci. Zamknęli nas szybko w malutkim pomieszczeniu, o którego istnieniu wiedziała tylko garstka osób – wspomina 18-latek. Spędziliśmy tam jakieś 45 minut. Byliśmy przerażeni. Czekaliśmy na policję. Gdyby fani znaleźli nas szybciej, to rozerwaliby nas na strzępy.
Kilka dni temu byłem w Australii na zlocie fanów. Kazali mi przejść po czerwonym dywanie. Czekało na mnie jakieś 4000 tysiące ludzi. Zebrali się przy barierkach, żeby mnie zobaczyć. Wyciągali do mnie ręce, żeby mnie dotknąć i podać zdjęcia do podpisania. Jedna z dziewczyn miała na ramieniu wytatuowany portret watahy wilkołaków ze "Zmierzchu". Poprosiła, żebym jej ją podpisał. Byłem naprawdę zaskoczony, ale postanowiłem wynagrodzić jej poświęcenie i podpisać się.
Jak uważacie, to już przesada?