Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił już wprawdzie wyrok w sprawie rozwodowej Tamary Arciuch i Bernarda Szyca, ale nie zadowolił on aktorki. Wyglada na to, że to jeszcze nie koniec trwającej od 2 lat sądowej batalii.
_**Wyrok zapadł, ale jest nieprawomocny w związku z apelacją powódki**_ - potwierdza w rozmowie z Twoim Imperium rzecznik sądu.
Powodów wniesienia apelacji można się tylko domyślać, gdyż aktorka poprosiła pracowników sądu o dyskrecję. Jej mąż na długo przed pierwszą rozprawą zapowiadał, że zależy mu na orzeczniu rozwodu z winy Arciuch i wyłącznej opiece nad ich wspólnym synem, można się więc domyślać, że dotrzymał słowa. W każdym razie musi chodzić o coś bardzo ważnego, skoro wyczerpana dwuletnią wojną aktorka postanowiła mimo wszystko walczyć dalej.
Do wyższej instancji akta sprawy trafią najwcześniej w przyszłym roku. Zanim zostanie wyznaczony termin pierwszej rozprawy, minie pewnie jeszcze kilka kolejnych miesięcy. Perpektywa zalegalizowania związku aktorki z jej obecnym partnerem, Bartkiem Kasprzykowskim, z którym ma półtorarocznego synka, znowu się więc oddaliła. Cóż, tak bywa, gdy zaczyna się znajomość z mężatką.