Britney Spears nie poprzestała na jednym nieudanym koncercie. Zagrała następny i znowu poświęciła publiczności zaledwie 15 minut. Britney, jeżeli chcesz być znowu gwiazdą pop, powinnaś postarać się troszkę bardziej...
Podczas wykonywania (a właściwie należy powiedzieć: "podczas odtańczania", bo grała z playbacku) ostatniej piosenki, w stronę Britney poleciał jakiś przedmiot. Prawie nim oberwała. Ochroniarz osłonił Spears i sprowadził ją ze sceny.
Publiczność czuła się oszukana i zawiedziona tym występem. Nie dość, że Britney ruszła tylko rytmicznie ustami i rękami, to na dodatek nie zagrała nawet pełnych wersji swoich hitów. Były to tylko jakieś dziwne, krótkie remiksy.
Co ciekawe, Britney podczas tego krótkiego "show" znalazła czas, żeby zażartować ze swojego uzależnienia od narkotyków. Podczas tańczenia do piosenki Toxic, w momencie, gdy leciał jej wers "I need a hit, baby give me it" (potrzebuję strzału, kotku daj mi go), zrobiła ruch pozorujący wciąganie kokainy i szeroko się przy tym uśmiechnęła.
Cóż, dobrze wiedzieć, że wszystko wraca do "normy".
Na Wrzucie możecie zobaczyć 2 fragmenty tego występu. Ostrzegamy, że są słabej jakości: