Michał Piróg od lat współpracuje z obrońcami praw zwierząt. Zdarzyło mu się nawet przykuć łańcuchem do psiej budy. Tym razem postanowił zaapelować o ludzkie traktowanie karpi w okresie przedświątecznym. Wraz z przyjaciółmi owinął się folią spożywczą, by pokazać, w jak złych warunkach przetrzymywane są ryby w sklepach. Zapytany, czy chodzi o to, by zaprzestać spożywania tej potrawy, szybko dementuje:
Nie, ja mówię o tym, żeby myśleć, jak są traktowane i w jaki sposób są przechowywane przed tym, zanim trafią na nasze stoły. Jest wiele możliwości ograniczenia cierpienia zwierząt przed tym, zanim trafią na stoły ludzi, którzy je jedzą. Wystarczy tylko pomyśleć - powiedział zebranym na happeningu dziennikarzom. Mówię tylko o tym, by ludzie zaczęli zwracać uwagę na to, skąd pochodzą produkty, które trafiają do nas na talerze i w jaki sposób spędzały swoje życie, jak były hodowane i ile cierpienia zostało im zadane dla naszych kuchni.
Popieramy. W obronie zwierząt Piróg wydaje się o wiele bardziej przekonujący niż, gdy stara się tłumaczyć swoją przyjaciółkę, Weronikę Marczuk, dobrą koleżankę znanego polskiego emeryta.