Michelle Williams od dawna milczy na temat tragicznej śmierci Heatha Ledgera. Podczas każdego wywiadu odmawiała poruszania tematu byłego partnera i ojca jej 5-letniej córeczki, Matyldy. Para poznała się na planie filmu Tajemnica Brokeback Mountain, za który oboje dostali nominacje do Oscara. Kilka dni temu aktorka udzieliła pierwszego telewizyjnego wywiadu od śmierci aktora. Dopiero teraz zdecydowała się otworzyć.
Znana z Jeziora marzeń aktorka wyznaje, że okres tuż po śmierci Heatha był dla niej o wiele łatwiejszy, niż obecny moment. Długo nie mogła pogodzić się z jego śmiercią i wmawiała sobie, że to jedynie zły sen.
W pewnym sensie tęsknię za tamtym rokiem, bo wszystkie wyobrażenia, jakie wtedy miałam, już nie istnieją – mówi Michelle. Wydawało mi się, że za chwilę pojawi się w drzwiach, bądź wyjdzie za jakiegoś krzaka. To był rok, w którym wierzyłam w niemożliwe. To smutne, że oddalam się do tego coraz bardziej.
Gwiazda wspomina również dzień, w którym dostała informację, że 28-letni Ledger zmarł po przedawkowaniu narkotyków:
Pamiętam ten dzień. Pamiętam, że stałam w korytarzu i myślałam: "chcę być jak woda – wystarczająco silna, by utrzymać statek, ale tak słaba, by przelecieć przez palce". Nie jestem w stanie tego zapomnieć. Mam nadzieję, że o tym nie zapomnę.