To dlatego Anna Przybylska zdecydowała się rozpocząć swój urlop macierzyński na kilka tygodni przed porodem. Jak donosi tygodnik Świat i Ludzie, panicznie boi się o nienarodzone dziecko. Powodem jest traumatyczne przeżycie, którego doświadczyła po narodzinach córki Oliwki. Aktorka dość szybko zaszła w drugą ciążę, ale niestety poroniła. Przybylska do tej pory ma do siebie żal i pretensje, że niewystarczająco dbała o siebie. Kiedy więc podczas kręcenia teledysku do piosenki zespołu Blenders poczuła się słabo, uznała, że jest to sygnał, którego nie wolno lekceważyć.
Praca nad klipem trwała prawie dobę - wspomina w rozmowie z tabloidem osoba z ekipy realizacyjnej. Ania zagrała rolę Głównodowodzącej Armii Blendersów, która nadzoruje musztrę pięknych pań ubranych w skąpe mundury. Było to dla niej tak wyczerpujące, że w końcu źle się poczuła. Nie chciała przerywać zdjęć, bo jest profesjonalistką. Powiedziała, że zrobi wszystko do końca, ale widać było, że bardzo dużo ją to kosztuje.
Po tym przeżyciu aktorka zrozumiała, że czas zwolnić tempo. Nie zamierzała ryzykować życia trzeciego dziecka dla chwili w mediach i kariery.
Anka już zaczęła dmuchać na zimne, ale podchodzi do tego bardzo spokojnie - mówi tabloidowi przyjaciółka Przybylskiej. Wie, że musi zacząć się oszczędzać. Na szczęście jest spokojna, bo wie, że jej partner, Jarosław Bieniuk, poradzi sobie z utrzymaniem rodziny.
Życzymy Ani, żeby nie miała już więcej powodów do obaw :)