Maryla Rodowicz, Edyta Górniak i Beata Kozidrak nawet osobno stanowią wyzwanie dla organizatorów imprez. Razem są mieszanką piorunujacą. Przekonał sie o tym na własnej skórze jeden z producentów koncertu sylwestrowego Dwójki organizowanego we Wrocławiu.
Artystki ze względu na swoje liczne zajęcia miały kłopoty, aby spotkać się w jednym miejscu w tym samym czasie. Chwilami bywało więc nerwowo. W dodatku poziom ich profesjonalizmu wymagał od organizatorów wytężonej pracy - pisze Super Express. Ekipa pracowała jak mogła najlepiej, do tego stopnia, że jeden z producentów trafił do szpitala. Musiał poddać się badaniom kontrolnym, gdyż podejrzewano nawet zawał serca.
Na szczęście okazało się, że to chwilowe zasłabnięcie i już następnego dnia producent wrócił do pracy. Prowadząca imprezę Anna Popek zachęca widzów, by tegorocznego sylwestra spędzili właśnie z Dwójką: U nas wszystko jest zrobione z klasą i na poziomie. Dobra zabawa jeśli chodzi o muzykę, estetykę. Scenariusz jest bardzo śmieszny, ale nie przeładowany. Gwoździem programu będzie tercet trzech wielkich gwiazd. Dziewczyny już zapowiedziały, że żadna nie odpuści, że będzie wystrzałowo i gorąco. Taki występ zdarza się po raz pierwszy i z pewnością będzie niepowtarzalny.
Miejmy nadzieję, że obędzie się bez dalszych ofiar w ludziach.