Najstarszy syn Michaela Jacksona, Prince, może być wezwany do złożenia zeznań w sprawie śmierci swojego ojca. 13-latek ma być poproszony przez obrońców doktora Conrada Murraya, osobistego lekarza wokalisty na wstępne przesłuchanie w sądzie w Los Angeles już jutro. Lekarz może spędzić kilkanaście lat w więzieniu, jeżeli przysięgli uznają, iż jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci Jacksona. Murray nie przyznaje się do winy.
Jego prawnicy utrzymują, że dał on piosenkarzowi jedynie 25 miligramów groźnego propofolu, a nie ogromną, śmiertnelną dawkę, którą się mu przypisuje. Co więcej, obrońcy chcą udowodnić, że Michael miał bogatą historię "samodzielnego leczenia się" - czyli nielegalnego zdobywania leków, które mogą być podawane przez anestezjologów w warunkach szpitalnych.
_**To, co widziały dzieci Jacksona, może być bardzo cenne dla obrony**_ - mówi źródło cytowane przez brytyjski Express. Jeżeli któreś z nich kiedykolwiek, chociaż raz widziało swojego ojca podającego sobie któryś z tych leków, doda to dużej wiarygodności zeznaniom Murraya.
Istnieje możliwość, że zeznawać będą również 12-letnia Paris i 8-letni Prince Michael.
Nikt nie chce zmuszać dzieci do stawania przed sądem, jednak to, co mogą mieć do powiedzenia może być kluczem do wyjaśnienia powodów śmierci piosenkarza.