W to nietrudno uwierzyć. Robert Korzeniowski najwyraźniej nie docenił urażonej ambicji zdradzonej żony. Był tak pewien, że jak zwykle pójdzie mu na rękę, że nie czekając na orzeczenie rozwodowe, zdecydował się na nowe dziecko z nową kochanką, zapewniając ją, że zdążą ze ślubem jeszcze przed porodem. Tymczasem Agnieszka Korzeniowska, która podporzadkowała swoje życie karierze sportowej meża po to, by po latach małżeństwa dowiedzieć się z gazet, że już mu się znudziła i znalazł sobie nową, nie zamierza składać broni.
Walczy nie tylko o własny honor, ale także o zabezpieczenie przyszłości corek, którym, jak twierdzi, tata nigdy nie poświęcał zbyt wiele uwagi (zobacz: Zdradzona żona: "Pan Korzeniowski jest BEZDUSZNYM CHAMEM!").Korzeniowski nie zaprzestał jednak zaklinania rzeczywistości. Jego wersja dialogu z żoną i kontaktow z córkami, szczególnie młodszą, Rozalką, wygląda zupełnie inaczej:
Staram się, żeby rozwód był jak najszybciej. Niestety, czasami nie da się tego przyspieszyć. Staramy się jakoś z byłą żoną dogadywać, głównie ze względu na dzieci. Córki będą mieszkać u mamy. Nie chcę wyrywać szczególnie Rozalki z jej otoczenia, szkoły, koleżanek. Ale mam nadzieję, że będzie też dużo przebywać u mnie - mówi w Fakcie.
Jestem na takich przedstawieniach Rozalki tak często, jak tylko mogę. Zresztą co środę zawożę ją na zajęcia z baletu. Ostatni występ to był jej popisowy numer. Jestem z niej bardzo dumny. Takie zajęcia to dobra i fajna zabawa. Ona też mi kibicowała, jak ja tańczyłem w "Tańcu z gwiazdami". Rozalka nie może się doczekać, kiedy na świat przyjdzie jej brat. Już przygotowuje zabawki, ktore mu da. Ma świetny kontakt z moją Magdą. Wspólnie się bawimy i spędzamy czas.
Uda mu się Was przekonać takimi wywiadami? A może wierzycie jednak jego porzuconej żonie.