W poniedziałek Lindsay Lohan zakończyła 90-dniowy pobyt _**Betty Ford Center**_ w Rancho Mirage w Kalifornii i wyszła z odwyku. Jak zapowiada, zaczyna swoje życie od nowa.
"Dzisiaj jest pierwszy dzień reszty mojego życia. Przyszłość zależy od tego, co robimy teraz" - Mahatma Gandhi. Jeden krok w czasie - napisała na swoim blogu aktorka.
Jak twierdzi ojciec Lindsay, z którym aktualnie ma podobno poprawne stosunki, bardzo ważne jest dla niego, aby wraz z jej matką, Diną, wspierać córkę po wyjściu z ośrodka.
Potrzebuje stabilnej, silnej rodziny, aby ostatecznie z tego wyjść - powiedział w wywiadzie z telewizją CBS Michael Lohan. Wszystkie moje dzieci tego potrzebują.
Wygląda na to, że LiLo bardzo poważnie myśli o swojej przyszłości. Zmieniła już agenta - teraz reprezentuje ją Tom Hansen, który pomógł wyjść z podobnej sytuacji innemu uzależnionemu od alkoholu i narkotyków aktorowi. Z jego pomocą Robert Downey Jr. znów zaczął grywać w znaczących i dochodowych produkcjach.
Jednak najciekawszy jest fakt, że po wyjściu z odwyku Lindsay wprowadziła się do mieszkania znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie jej byłej kochanki, Samanthy Ronson... DJ-ka nie była ponoć zachwycona tym pomysłem.
Kiedy Michael wnosił rzeczy Lindsay, z budynku obok wyszła zaskoczona Sam - opisuje źródło cytowane przez magazyn US Weekly. Była zaskoczona i z niedowierzaniem kręciła głową. Wyglądała na zdegustowaną. Cały czas powtarzała: "Nie tak to sobie wyobrażałam".
Jak myślicie, czy to dobry pomysł, aby zaczynać wszystko od nowa z byłą dziewczyną za płotem?