Zdradzona i porzucona żona Roberta Korzeniowskiego, Agnieszka, postanowiła opowiedzieć o kulisach swojego nieudanego związku w wywiadzie dla Onetu. Przypomnijmy, że wcześniej w rozmowie z Pudelkiem powiedziała już, co myśli o byłym mężu. Była to chyba pierwsza jej publiczna i przy tym bardzo ostra wypowiedź na ten temat: Zobacz:"Pan Korzeniowski nie zajmuje się dziećmi! Jest BEZDUSZNYM CHAMEM!". Agnieszka Korzeniowska wspomina, że całe życie poświęciła na dbanie o męża i jego karierę. Zostawił ją, gdy nie była mu już do niczego potrzebna.
- Pomaganie mężowi było dla mnie wtedy czymś naturalnym - wspomina. On trenował, a ja byłam z dziećmi w Polsce, na miejscu. Załatwiałam kontrakty reklamowe, rozmawiałam z kontrahentami, prowadziłam biznesy, które założyliśmy, kreowałam jego wizerunek w mediach. Jego życie zawodowe było moim życiem zawodowym. Dawałam z siebie wszystko. W imię miłości. Byliśmy przecież mężem i żoną, jednością. Jeśli Robert miał jakiś pomysł ja go realizowałam.
- Mąż właściwie rozstał się z Panią w kilka lat po zakończeniu kariery, tak jakby Pani misja w jego życiu została zakończona.
- Dlatego mam prawo czuć się wykorzystana. Teraz wiem, że kobieta w związku z mężczyzną musi być trochę egoistką, musi też realizować siebie i własne dążenia, a nie tylko dążenia drugiej osoby.
W jaki sposób Robert poinformował ją o tym, że woli jednak inną?
Dowiedziałam się z dnia na dzień, że Robert zdecydował odejść - wspomina. Nie wierzyłam, że to koniec. Kilka dni wcześniej omawialiśmy, jak spędzimy święta Bożego Narodzenia. Po rozstaniu było mi bardzo ciężko, przez wiele dni po prostu płakałam. Nie wiedziałam, jak mam o tym powiedzieć młodszej córce. Przez pół roku ją oszukiwałam. Mówiłam, że tata wyjechał albo udawałam, że nie słyszę jej pytań o ojca.
Pudelek gratuluje Robertowi. Na pewno kupimy wszystko, co będzie raklamował swoją szczerą i wiarygodną twarzą.