Marta Szulawiak, która na krótko zaistniała w show biznesie dzięki udziałowi w programie Top Model, dopięła swego i otworzyła profesjonalna szkołę tańca na rurze. Przypomnijmy, pisaliśmy już o jej oryginalnych planach: . Niedoszła modelka postanowiła zareklamować się w Dzień Dobry TVN.
Marcin Prokop rozpoczął wywiad z Szulawik od prostego pytania – po co komuś nauka wygibasów przy drążku? Była uczestniczka pierwszej edycji Top Model przekonywała:
To nie jest po to żeby się tym gdzieś pochwalić. To jest tylko dla nas. To taki fitness. Wszystkie partie ciała pracują. To jest fajna sprawa, bo kobieta, która przychodzi może się poczuć bardziej pewnie, bo będzie chodziła i trenowała. Ta gimnastyka to fajna sprawa.
Prowadzący byli także ciekawi, czy Szulawiak ma świadomość, że taniec na rurze kojarzy się z paniami rozbierającymi się za pieniądze. Szulawiak uważa, że erotyczne pozy przy drążku nie mają już nic wspólnego ze swoją niechlubną przeszłością. Jeśli faktycznie taniec na rurze to tylko "akrobatyka i gimnastyka", może niebawem zobaczymy taką konkurencje na Olimpiadzie?
Już nie, już właśnie nie – stwierdza Szulawiak. Zauważyłam, że ludzie inaczej postrzegają taniec na rurze jako gimnastykę, ćwiczenia, akrobatykę, a nie taniec erotyczny. No gdzie, gdzie? To w ogóle nie o to chodzi!
Też tak uważacie? Taniec na rurze nie ma naprawdę NIC wspólnego ze striptizem...?
Na koniec Prokop poprosił Szulawiak o zaprezentowanie podstaw tańca na rurze. Po tym fragmencie programu raczej nie znajdzie się chyba zbyt dużo chętnych do nauki. Niedoszła modelka próbowała pokazać jak się przechadza, a następnie ucięła temat stwierdzając, że prowadzący i tak się nie nauczy.
Głownie chodzi o to, żeby być wyprostowanym i mieć postawę. No i chodzimy elegancko i z gracją - powiedziała. Nie będziesz potrafił, bo jesteś facetem.
Zapisałybyście się na takie zajęcia?