Jak pisaliśmy wczoraj, podczas otwarcia warszawskiego klubu Show doszło do incydentu z udziałem Dody oraz Moniki Jarosińskiej (zobacz: Doda pobiła Jarosińską? GROZIŁA JEJ ŚMIERCIĄ?!). Sprawą zajęła się policja.
Policjanci z dzielnicy Ochota przyjęli zawiadomienie od 37-letniej kobiety. Z jej relacji wynikało, że w klubie przy ulicy Pańskiej doszło między nią a jedną z kobiet uczestniczących w weekendowej imprezie najpierw do wymiany zdań i szarpaniny, a po chwili kobieta miała grozić jej śmiercią - potwierdza w rozmowie z Super Expressem komisarz Anna Kędzierzewska z biura rzecznika stołecznej policji. Zgodnie z właściwością sprawa została przekazana policjantom z Woli. Funkcjonariusze zbadają sprawę. W tym celu przesłuchają świadków zdarzenia. Wtedy też podejmą decyzję o kwalifikacji prawnej czynu.
Tabloid powołuje się na świadków zdarzenia, którzy twierdzą, że po zakończonym występie Doda podeszła do Jarosińskiej i początkowo nic nie wskazywało, by miała jakieś złe zamiary. Podobno chciała po prostu poznać aktorkę serialu Pierwsza miłość. Ale nieoczekiwanie rzuciła się na nią z pięściami, krzycząc: Ruchałaś się z Radkiem, a jeśli on cię nie chciał to znaczy, że śmierdzisz.
Według relacji świadków Jarosinską zamurowało tak, że stała się dla Dody łatwym celem.
Próbowała obrócić to jakoś w żart, ale Doda dostała ataku złości i zaczęła ją okładać po twarzy, ciągać ją za włosy. Wyrwała jej nawet sporą garść. Taki obraz wydarzeń wyczytaliśmy w dokumentach złożonych na policji. Monika próbowała się bronić słownie, napomknęła coś o Nergalu i o tym, że sama ma narzeczonego - relacjonuje tabloid. Potem wkroczyła ochrona Dody. Rozdzieliła panie, mocno chwytając Monikę i robiąc jej liczne siniaki na rękach. Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że padły tam dość szokujące słowa: "Zabiję cię, zniszczę ci karierę i zdechniesz na białaczkę" - miała wykrzyczeć Doda.
Natychmiast po zdarzeniu Jarosińska zrobiła obdukcję, która wykazała: podbite oko, podrapane policzki, zadrapania na szczęce, ślady duszenia na szyi, stłuczone prawe ramię i krwiaki na rękach. Skontaktowała się także z prawnikami, którzy będą ją reprezentować w sądzie.
Mogę potwierdzić, że pani Monika Jarosińska zwróciła się do mnie i mecenasa Ireneusza Wilka z prośbą o reprezentację procesową w sprawie kierowanych pod jej adresem gróźb karalnych i naruszenia jej nietykalności cielesnej - wyjasnia w rozmowie z tabloidem pełnomocnik aktorki, Marcin Waląg. Złożono już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dla dobra sprawy nie mogę ujawnić jej szczegółów. Wspomniane zachowania zagrożone są karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Jarosińska jest zdecydowana nie pozwolić na to, by takie zachowanie uszło Dodzie płazem: Nie spodziewałam się tego. Nikt się chyba nie spodziewał - mówi zszokowana aktorka. Zdziwiłam się tym atakiem, tym bardziej że zawsze pozytywnie się o Dodzie wypowiadałam. Podkreślałam, że ją bardzo cienię, że podoba mi się, jak się rozwija. Sama jestem artystką i wiem, jak trudno jest na naszym rynku muzycznym. Ceniłam ją, a teraz nie mam nawet resztki szacunku. Jest mi bardzo przykro. W życiu nie spotkałam się z czymś takim, żeby ktoś mnie bił, atakował czy groził śmiercią, białaczką. Życzę jej, by się opanowała, może ta sytuacja czegoś ją nauczy.
Jeżeli to prawda, oznacza to, że z Dody wyszło wszystko, co tak naprawdę reprezentuje. I że rację miał każdy, kto ją dotąd krytykował, nawet najbrutalniej. I pomyśleć, że uchodzi ona w Polsce za osobę z dobrym sercem... Życzyć kobiecie śmierci na białaczkę w kilka dni po tym, jak uniknął jej jej narzeczony? Słyszeliście o czymś równie wstrętnym?