Wczorajszy Super Express opublikował obszerną i szokującą relację z tego, co wydarzyło się w piątek w klubie Show. Między Dodą a Moniką Jarosińską doszło wtedy do ostrej szarpaniny zakończonej wymianą oskarżeń najcięższego kalibru (przypomnijmy: "Ruchałaś się z Radkiem! ŚMIERDZISZ! ZDECHNIESZ NA BIAŁACZKĘ!"). Z relacji przedstawionej w tabloidzie wynika, że prowodyrką bójki była Rabczewska. Ponoć zaatakowała aktorkę bez żadnego powodu. Do nas docierają jednak również inne wersje tego, co wtedy zaszło. Doda raczej na pewno zachowała się skandalicznie, ale czy Jarosińska jest naprawdę tak niewinna, jak się przedstawia? Oceńcie sami.
Byłam świadkiem tego zdarzenia, nie chciałam tego komentować, ale nie mogę patrzeć na to jaką ofiarę robi z siebie Monika - mówi nasza informatorka. Doda stała przy barze w swojej "Bad strefie", gdy nagle w jej pobliżu znalazła się Jarosińska, zaczęła z nią rozmawiać bardzo emocjonalnie i głośno mówiła coś o Majdanie. Nie wyglądało to tak, jak opisuje Jarosińska.
We wczorajszym Dzień Dobry TVN Agnieszka Jastrzębska, która kontaktowała się z menedżerem Dody, stwierdziła, że ten nie chce niczego komentować. Dlaczego? Twierdzi ponoć, że cała sprawa została rozdmuchana przez Jarosińską, która chce wypromować w ten sposób swoją debiutancką płytę.
W porządku, ale czy można puścić mimo uszu oskarżenie takiego kalibru, jakie wysuwa? Przecież jeżeli mówi prawdę, Doda powiedziała chyba najbardziej skandaliczne słowa, o jakich słyszeliśmy w show biznesie (no, może pomijając Mela Gibsona). Życzyć komuś w furii śmierci na białaczkę? Nawet w najbardziej patologicznym środowisku uznane zostałoby to za przekroczenie wszelkich granic.
Trzeba jednak przyznać, że postawa Jarosińskiej też budzi pewne wątpliwości. Jaka była jej rola? Czym sprowokowała Dodę do wykrzyczenia tak strasznych słów? Nasz informator przysłał nam skan wpisu z jej tablicy na Facebooku, w którym skomentowała zajście na gorąco. Co ciekawe, usunęła go po kilku godzinach. Nie pasowało do jej wersji z Super Expressu?
Jej komentarze mogą świadczyć o tym, jak się czuła po domniemanym pobiciu i zwyzywaniu przez Rabczewską. Nie wynika z tego, że była zszokowana i zaszczuta. Raczej nakręcona i nastawiona bojowo. Pisze np: jebać frajerów i dziwki bez osobowości, które powinny iść do psychiatry. Albo: _**mam bekę, bo ośmieszyła się na maxa, z MO J zadzierać to trzeba być stukniętym**_. Oraz dalej: Grożenie publicznie śmiercią drugiej osobie jest karalne.
Rzeczywiście. W wypadku Dody to nie pierwsze tego typu agresywne zajście. Przypomnijmy tylko kilka ostatnich:
Może to jest moment, żeby trochę ochłonąć? Jak myślicie, czyja wina była większa? I czy jakiekolwiek zachowanie Jarosińskiej może tłumaczyć uderzenie jej i życzenie śmierci na białaczkę?