Nicole Kidman zawsze zaprzeczała, jakoby kiedykolwiek udała się do dermatologa po pomoc w walce ze zmarszczkami. Jednak widok niepokojąco gładkiej skóry zdradzał ją od lat. Nawet chirurdzy plastyczni przyznawali, że Australijka mocno przesadziła z zastrzykami z botoksu i robi mu złą reklamę. Producenci byli niechętni, by zatrudniać ją do kolejnych filmów, bo jej twarz nie była w stanie wyrazić emocji.
Od niedawna Kidman zmienia wizerunek. Pofarbowała włosy na jasny rudy i za namową nowego menedżera zrezygnowała z podskórnych zastrzyków. Zapytana przez niemiecką dziennikarkę, jak udaje jej się zachować zdrowo wyglądającą cerę, po raz pierwszy w swojej karierze przyznała, że jad kiełbasiany nie jest jej obcy.
Próbowałam wielu rzeczy, ale nic poza ćwiczeniami fizycznymi i odpowiednią dietą nie pomaga - mówi 43-latka. Próbowałam nawet botoksu, ale nie podobał mi się efekt, jaki miał na moją twarz. Już go nie stosuję i znów mogę ruszać moimi łukami brwiowymi. Teraz jestem naturalna
Zauważcie tylko, że Kidman twierdzi, że jedynie "próbowała" jadu kiełbasianego. Należałoby więc zadać pytanie, jak długo go "próbowała", bo jej czoło nie marszczyło się od dobrych paru lat.