TVN intensywnie przygotowuje się do pierwszej polskiej edycji programu _**X Factor**_. Chociaż nie jest znany jeszcze ostateczny skład jury - jedyną pewną osobą jest Kuba Wojewódzki - odbyły się już pierwsze castingi. Zostanie z nich wyłoniona grupa, która zaprezentuje się już na właściwym przesłuchaniu przed komisją.
Jak twierdzą nasi informatorzy, póki co organizacja przedsięwzięcia pozostawia sporo do życzenia. Zarówno precasting w Zabrzu, jak i we Wrocławiu w ocenie osób chcących wziąć w nich udział był bardzo chaotyczny, a organizatorzy byli niezbyt przygotowani do przyjęcia tylu chętnych.
Według regulaminu casting w Zabrzu miał się zacząć o 10. Niektórzy czekali już o 2 w nocy - opisuje osoba obecna na przesłuchaniach. Organizatorzy stwierdzili jednak, że o 10:00 zaczną kręcić spot. O 12, kiedy już otworzono drzwi, weszło parę osób, zamknięto je i trzeba było wpychać się przez ochorniarzy "na chama". Jak już weszliśmy wszyscy, to przez ponad 5 godzin trzeba było czekać na dotarcie do rejestracji. Nie było ani barierek, nie było opieki medycznej, nikt nam nie mówił, co mamy robić, pan organizator nie zauważał rozjuszenia tłumu. Tłumaczenie tego wszystkiego było takie, że nie wiedzieli, że przyjdzie tyle osob. Z całym szacunkiem, to jest pierwsza edycja i pierwszy precasting. Nadłużej czekający spedzili tam 18 godzin, najkrócej - 10 godzin!
Podobne zdanie ma uczestniczka, która przyszła na przesłuchanie we Wrocławiu:
Przygotowano trzy zamknięte sale przesłuchań, do których wpuszczano po 5 osób, a następnie, by rozładować tłum, zorganizowano jeszcze jedną, prowizoryczną, otwartą dla czekających (droga do toalety), bez zamkniętych drzwi. Przesłuchiwano tam po 10 osób, chyba nie było to zbyt fair w stosunku do uczestników?