Kinga Rusin w swojej napisanej razem z Małgorzata Ohme książce Co z tym życiem? przemyciła małą szpilę wymierzoną personalnie w Dorotę Wellman. To właśnie z tego powodu Wellman określiła tę książkę jako "pieprzenie o niczym".
Poszło o ten fragment:
Przeczytałam gdzieś, że kamera mnie nie lubi, bo nie mam podłużnych mięśni - pisze Kinga. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Jednocześnie byłam dumna, że może dzięki temu, że nie mam podłużnych mięśni, znajdę się w tej samej kategorii co Dorota Wellman i Wojciech Mann. Bo oni chyba też podłużnych mięśni nie mają, a jeśli mają to skrzętnie je ukrywają.
Dorotę podobno bardzo zabolały te słowa. I dlatego postanowiła zaatakować. Czy udało jej się dzięki temu wyjść z "kategorii Manna"? Zobacz: Rusin jest WŚCIEKŁA na Wellman!
Nie czytała książki, ale doniesiono jej, że w ostatnim rozdziale Kinga naśmiewa się z jej okrągłych kształtów - mówi tabloidowi pracownik TVN. Napiętych relacji nie złagodziła nawet świąteczna atmosfera. Ekipa pracująca przy realizacji teledysku z kolędami w wykonaniu prezenterów Dzień Dobry TVN miała z tym spory kłopot.
Teledysk do kolędy trzeba było zmienić, bo Dorota i Kinga za nim nie chciały zaśpiewać razem przed kamerą - żali się pracownik stacji. Wszyscy się dziwili, że nawet na czas świąt nie mogą zakopać wojennego toporka.