Areta Franklin cały listopad spędziła w szpitalu, gdzie poddano ją skomplikowanej operacji. Po opuszczeniu kliniki piosenkarka unikała publicznych wystąpień i odmawiała komentarza dla mediów. Osoba z otoczenia gwiazdy poinformowała dziennikarzy, że lekarze przez przypadek znaleźli kilkucentymetrowego guza. Informator twierdził, że piosenkarka ma raka trzustki.
Po niemal dwóch miesiącach ukrywania swojego stanu zdrowia Franklin postanowiła udzielić wywiadu i opowiedzieć o tym, co ją spotkało.
Wszystko zaczęło się od przejmującego bólu, który aż powalił mnie na kolana – powiedziała Franklin w rozmowie z Jet Magazine. Potem byłam w Birmingham, a następnie w Bostonie i sytuacja się powtórzyła. Zaczęłam się czuć coraz gorzej, więc w końcu zdecydowałam, że musze coś z tym zrobić. Wtedy miałam wypadek pod prysznicem i trafiłam do szpitala.
Chciałabym uspokoić moich fanów i zapewnić ich, że nie mam raka trzustki – dodała na koniec gwiazda.
Mamy nadzieję, że legenda muzyki faktycznie czuje się dobrze i nie ukrywa śmiertelnej choroby. Myślicie, że mogłaby okłamywać fanów?