John Travolta postanowił wypowiedzieć się publicznie na temat kontrowersyjnego scjentologicznego obrzędu. Aktor przekonuje, że tzw. "cichy poród", który przeszła jego żona, wyszedł jej na dobre. Zgodnie z wierzeniami Kościoła Scjentologicznego kobiety muszą rodzić w zupełnej ciszy, inaczej przychodząca na świat dusza dziecka zostanie "obciążona negatywną energią". Aktor, który sam nie musiał tego doświadczać, uważa, że poród bez znieczulenia i bez krzyków bólu to idealne rozwiązanie...
Okazuje się, że nie tylko rodząca matka musi zachować ciszę ale także odbierający dziecko lekarze. Na sali porodowej można porozumiewać się tylko szeptem. Albo na migi.
Tak, zdecydowaliśmy się na cichy poród i zespół lekarzy uszanował naszą decyzję – powiedział Travolta w rozmowie z Markiem Steinesem. Wszystko odbyło się w idealnym spokoju. Nerwowa atmosfera i wrzaski odbijają się bardzo negatywnie na maleństwu, które przeżywa ponowny szok narodzin (scjentolodzy wierzą w reinkarnację). _**Cichy poród sprawia, że dzieci są szczęśliwsze. Nasz synek dzięki temu jest bardzo spokojny.**_
Nie jest to w sumie niczym zaskakującym. Ludzie wciągnięci do sekty są w stanie uwierzyć we wszystko i zrobić cokolwiek, do czego przekona ich guru.
Zastanawiamy się, czy Nicole Kidman nie miała dzieci w trakcie małżeństwa z Cruisem z powodu problemów z płodnością, czy może jednak wolała nie przechodzić przez "cichy poród"... Jak myślicie?