To nie koniec sprawy Weroniki Marczuk. Gazeta Wyborcza donosi, że prokuratura wszczęła właśnie śledztwo w sprawie agenta Tomka, który został oskarżony o ujawnienie tajemnic państwowych oraz rozpowszechnianie informacji ze śledztwa w sprawie byłej gwiazdy. Za opisaną w książce akcję rozpracowywania byłej żony Cezarego Pazury oraz Beaty Sawickiej ma mu grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Decyzja prokuratury o wszczęciu śledztwa zapadła po postępowaniu sprawdzającym, gdy wpłynęły do niej akta wyłączone wcześniej z postępowania w sprawie Marczuk.
Śledztwo w pierwszym wątku dotyczy ujawnienia przez b. funkcjonariusza informacji stanowiących tajemnicę państwową i służbową – cytuje Wyborcza wypowiedz rzeczniczki Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renaty Mazur. W postępowaniu zaplanowano przesłuchania osób oraz inne intensywne czynności.
Przypomnijmy, jakie "tajemnice państwowe" ujawnił agent Tomek. Oto cytat z jego książki:
- Mogę wpłacić na twoją fundację 20 tysięcy - zaproponował Tomek. - No dzięki, ale wiesz, to wyremontowanie różnych budynków na Ukrainie kosztuje o wiele więcej. Przydałoby się nawet z 600 tysięcy. Tomek zbaraniał. - Co za bezczelność. 600 tysięcy? - pomyślał i przypomniała mu się od razu Sawicka. Po kilu dniach Weronika zadzwoniła. - Słuchaj Tomek, jest interes do zrobienia (...). Chodzi o pewną fajną prywatyzację. Wiem, jak tam obejść różne rzeczy i wiem, do kogo i z czym trzeba dojść - powiedziała bez ogródek.
Czy takie rzeczy naprawdę powinny być zamiatane pod dywan?