George Clooney poświęca ostatnio więcej czasu akcjom humanitarnym niż karierze (choć można by się spierać - to w końcu też część kariery i doskonała autopromocja). Kilka tygodni temu wraz z wysłannikami ONZ-tu i fundacją Google odwiedził Sudan, kraj znajdujący się na granicy wojny domowej. Aktor został tam ugryziony przez komara i zaraził się malarią.
Podejrzewam, że komar w Juba spojrzał na mnie i pomyślał, że jestem barem - śmiał się George w rozmowie telefonicznej z dziennikarzami.
Rzecznik aktora w oświadczeniu mówi, że to nie pierwszy raz, kiedy jego klient zaraził się chorobą. Zauważa, że właściwe leczenie jest w stanie wyleczyć pacjenta. To brak właściwej opieki medycznej w afrykańskich krajach sprawia, że na chorobę umierają tam miliony ludzi rocznie.
George już wyzdrowiał po tym, jak w pierwszym tygodniu stycznia zaraził się malarią w Sudanie. To już jego drugi raz. To pokazuje, jak z właściwymi lekami, tę najbardziej śmiertelną chorobę Afryki, można zredukować do 10 dni złego samopoczucia zamiast wyroku śmierci - powiedział jego rzecznik prasowy.
To nie pierwsza gwiazda, która zaraziła się chorobą podczas pobytu w Afryce. W wakacje, podczas pobytu w Tanzanii, malarią zaraziła się brytyjska piosenkarka Cheryl Cole. Natychmiast trafiła pod opiekę lekarzy i szybko wyzdrowiała. Miejmy nadzieję, że kiedyś każdy będzie mógł liczyć na taką opiekę lekarzy.