Kinga Rusin poczuła się na drodze pewniej niż Kuba Wesołowski. Ten przynajmniej nikomu nie zawadzał, gdy parkował swój samochód na namalowanej na jezdni wysepce (zobacz: Po co są na ulicy "wysepki"?). Królowa szos również postanowiła nie przejmować się przepisami ruchu drogowego i parkując zablokowała połowę przejścia dla pieszych.
Nasz czytelnik przyłapał Rusin na jednej z ulic Warszawy. Kinga zatrzymała się jak najbliżej bankomatu. Pech chciał, że znajdował się tuż przy przejściu dla pieszych.
Ostentacja z jaką to zrobiła (trudno jej bronić, że "nie zauważyła") pokazuje, że żyje chyba zgodnie z maksymą Maleńczuka: Gwiazdom wolno więcej. Przynajmniej trochę.
Jesteśmy pewni, że wiedziałaby, jak uśmiechnąć się do strażników miejskich, żeby puścili ją bez mandatu.