Sprawa bijatyki między Dodą a Moniką Jarosińską nadal wydaje się daleka od wyjaśnienia. Takie jest życie cytuje kolejnych świadków zajścia, którzy potwierdzają zeznania mało znanej aktorki. Według tygodnika świadkami zajścia były jedynie trzy osoby, gdyż doszło do niego w małym pomieszczeniu na zapleczu.
W klubie obowiązuje zakaz palenia, ale jeden z barmanów pozwolił Monice zajarać w ukryciu. Zaprowadził ją i jeszcze jakąś dziewczynę do małego pomieszczenia za barem. Nikt poza pracownikami klubu nie ma tam wstępu, dlatego Monika mogła sobie spokojnie zapalić – mówi pracownik klubu. Po chwili do pomieszczenia weszły Doda i Dżaga, jedna z towarzyszących piosenkarce drag queen:
Od razu zaczęła czepiać się Moniki. Nagle wypaliła do niej: "Ruchałaś się z Radkiem! A jeśli nie, to na pewno śmierdzisz." Monika była zdziwiona takim tekstem, ale próbowała obrócić wszystko w żart. Powiedziała do Dody: "Co ty w ogóle mówisz? Daj spokój." Kiedy na zarzuty Dody Monika odpowiedziała, że ma narzeczonego, tak samo jak Doda, ta wpadła w szał. Temat Adama sprawił, że zupełnie przestała się kontrolować i zaczęła ją szarpać. To, jaki miała wtedy wzrok, jest nie do opisania. Zupełnie nie kontrolowała tego, co robi. To było naprawdę straszne.
Wtedy między dwie panie wkroczyli zaalarmowani ochroniarze Dody. Szybko je rozdzielili.
Złapali Monikę i odciągnęli ją od rozhisteryzowanej Dody. Narobili jej przy tym siniaków na rękach. Odciągnięta od Moniki Doda chciała ją opluć. Nie udało jej się. Splunęła natomiast na barmana.
Ponoć obu gwiazdom zależało, by sprawa nie wyciekła do mediów. Jednak już w poniedziałek, trzy dni po zajściu, o poinformowało o niej Życie Warszawy.
Doda ma już na swoim koncie kilka podobnych historii – kłótni, bijatyk. Ale jeszcze nigdy nie było aż tak źle. Tym razem z jej ust padły karalne groźby. Poza tym życzyła Jarosińskiej zdechnięcia na białaczkę, co w okolicznościach choroby narzeczonego i jej medialnej walki o szpik mocno odbija się na jej wizerunku. Ona sama wie, że tym razem przegięła – mówi informator. PR-owcy nie potwierdzają, że współpracują z Dodą. Będą niby to bezstronnie odwracać uwagę od winy Dody i usprawiedliwiać jej czyn, przedstawiając nową wersję wydarzeń. Według tej wersji to Jarosińska sprowokowała całe zajście, żeby wypromować się na Dodzie. I już zajęli się szerzeniem takiej właśnie wersji.
Na razie idzie im całkiem nieźle. Opinie są podzielone, a to już chyba sukces.