Nie jest to z pewnością informacja, która uspokoi fanów Michaela Jacksona, czekających na rezultat poszukiwań winnego jego niespodziewanej śmierci. Doktor Conrad Murray, osobisty lekarz piosenkarza, obecny podczas jego agonii, kilka godzin temu, podczas pierwszego przesłuchania w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci gwiazdora, nie przyznał się do winy. Jest to informacja tym bardziej szokująca, że jeszcze kilkanaście dni temu donoszono o tym, iż zwlekał on z telefonem do pogotowia ratunkowego.
Zeznawali również para medycy, którzy przybyli do domu Jacksona, a także dwóch niezależnych lekarzy medycyny sądowej. Orzekli oni, że zachowanie Murray'a w tamtej sytuacji nie spełniało standardów medycznych i było niewystarczające. Ponadto, powtórzono zarzuty o nieumiejętne odczytywanie danych z defibrylatora i nieuprawione podanie silnego leku, propofolu.
Murray, który został wypuszczony z aresztu za kaucją w wysokości 75 tysięcy dolarów, od samego początku utrzymuje, że jest niewinny. Gdyby jednak w procesie, który ruszy w połowie marca, został uznany za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci, może trafić do więzienia na maksymalnie cztery lata.