Maja Sablewska od lat ukrywała się za plecami swoich podopiecznych. Gdy w końcu jej samej przyszło wystąpić przed kamerami, okazało się, że ma poważne problemy z tremą. Jak twierdzą osoby, które pracują nad pierwszą edycją polskiego X Factor, menedżerka nie sprawdziła się najlepiej w Zabrzu na pierwszym castingu do programu. Rzeczywiście, wyglądała na bardzo zdenerwowaną i zagubioną. Na ten efekt liczyła chyba zresztą Edyta Górniak, zwalniając ją tuż przed zdjęciami.
Jurorka nie jest jeszcze obyta z kamerami i nie potrafi formułować krótkich zdań, by nadawały się one do późniejszej emisji. Montażyści mogą mieć spore problemy, by skleić jej wypowiedzi w sensowną całość. Większym kłopotem mogą się okazać odcinki na żywo, które ruszą już w marcu. Dlatego też Sablewska wzięła się za siebie. Zależy jej, by w telewizji zaprezentować się jak najlepiej.
Od razu ostro wzięła się do pracy - pisze Na żywo. Zjawiła się w studiu po nauki. Dopytywała się o pracę kamer, ustawienie świateł, a nawet montaż. Pobiera lekcje wymowy, bo ma problem z końcówkami fraz. Bardzo poważnie to wszystko traktowała, w przeciwieństwie do Kuby Wojewódzkiego.
Trudno się dziwić. Udział w tym programie to dla niej w zasadzie być albo nie być. Po utracie posady u Edzi pozostał jej tylko fotel w X Factor. No i Marina Łuczenko... Ale co to za gwiazda, która jest mniej znana od własnej menedżerki?