Iza Miko najwięcej szumu robiła wokół siebie ostatnio swoimi mało udanymi kreacjami, w których pozowała na najróżniejszych imprezach. Być może już niedługo zacznie być jednak traktowana jako prawdziwa aktorka. Załapała się bowiem do dwóch amerykańskich seriali: The Cape i Love Bites. Są to oczywiście role epizodyczne, ale może zaowocują poważniejszymi ofertami. Ma również duże szanse pojawić się też na dużym ekranie.
W połowie marca do brytyjskich kin trafi film _**Age of Heroes**_, w którym Miko wciela się w rolę szpiega. Obraz opowiada historię żołnierzy wysłanych na teren okupowanej Norwegii w czasie II Wojny Światowej.
Wygląda na to, że tym razem nie będzie można jej wyciąć z ostatecznej wersji filmu, jak to miało miejsce w przypadku Starcia tytanów. Twarz i nazwisko Izy można bowiem zobaczyć na oficjalnym plakacie. Twórcy zdradzili też, że szykują już dwie kontynuacje filmu.
Oczywiście gratulujemy angażu. Zabawne jest jednak, z jakich "sukcesów" muszą być dumne polskie telewizje i magazyny przepytując potem Izę jako "gwiazdę międzynarodową". Zwłaszcza, że jej imię wydrukowano z błędem. Na materiałach promocyjnych wszystkich innych jej produkcji możemy się dowiedzieć, że ma na imię Izabella, a nie Isabella.