O tym, co zadecydowało o rozstaniu Alicji Bachledy-Curuś z Colinem Farrellem, najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy. Irlandzki gwiazdor i polska aktorka konsekwentnie odmawiają komentarzy. Tak jakby kompletnie nic się nie stało. Jak do tej pory Alicja wypowiedziała się o ojcu swojego dziecka raz na łamach Twojego Stylu, gdzie zapewniała o panującej między nimi zgodzie. Jej wypowiedź zabrzmiała jednak strasznie zimno, sztucznie, jaky napisana przez prawnika, albo doracę PR firm z branży spożywczej. Zobacz: Alicja potwierdza rozstanie z Colinem!
Takie zachowanie tworzy spory kontrast w porównaniu z reakcją Emmy Forrest, która o zakończeniu związku z Colinem napisała już nawet książkę. O nowej miłości Farrella dowiedziała się od znajomego, który pokazał jej zdjęcie ciężarnej już Alicji. Natomiast jeśli wierzyć zachodnim mediom w przypadku związku z Bachledą to nie Farrell zadecydował o jego zakończeniu. Z relacji osób związanych z rodziną aktor wynika, że to Alicja postanowiła odejść od Colina. Pytanie, jakie miała ku temu powodu. Dość łatwo się chyba domyślić...
_**Mam wrażenie, że Colin nadal wierzy, że uda mu się wrócić do Alicji**_ – mówi irlandzkiemu portalowi znajomy aktora. W Boże Narodzenie wpadłem do niego na moment i był bardzo smutny i przygnębiony. Czuł, że popełnił błąd nie próbując walczyć o ich związek.
Znajomy ów twierdzi, że Farrell postanowił udowodnić Alicji, że jest gotowy na wyrzeczenia i... wytrzyma w celibacie. Do tej pory rzucał się taśmowo w ramiona kolejnych kobiet. Tym razem chce pokazać, że w matce swojego drugiego synka zakochał się naprawdę.
Rozumiemy, że ma na myśli "celibat" oficjalny, medialny. Znając przeszłość Colina, stawiamy na to, że seks z fankami uprawia średnio trzy razy dziennie. I że podczas związku z Alicją specjalnie się nie uspokoił. Z jakiego innego powodu miałaby z nim zerwać, mając w dodatku jego syna do wychowania?