Krzysztof Ibisz znalazł winnego swoich ostatnich niepowodzeń zawodowych. Nie jest to oczywiście on sam i ośmieszająca go książka. Winny jest... Tomasz Kammel, młodszy i nienaciągnięty jeszcze świeży nabytek Polsatu. Kiedy Krzyś położył kolejny program, postanowił uzyskać od szefów stacji potwierdzenie, że nadal go kochają. Wytrwale zabiegał podobno o ich przychylność, zasypując kolejnymi pomysłami i podkreślając swoją wyższość nad Kammelem.
Władze stacji zapewniły Krzysztofa, że nie ma się czego obawiać - mówi Super Expressowi informator zatrudniony w Polsacie. Doceniają jego lojalność i jeśli coś nowego będą robić, ma niemal zagwarantowaną robotę. Nie po to go mają, żeby był bezrobotny.
Tymczasem coraz bardziej zniechęcony pracą w Polsacie Kammel robi znów podchody do Dwójki, bedącej jego poprzednim miejscem pracy. Pierwsza próba nie wypadła zbyt pomyślnie - prezenter przegrał w castingu z nieskompromitowanym w odróżnieniu od niego Łukaszem Nowickim. Ale Tomek nie odpuszcza.
Często pojawia się w siedzibie TVP i rozmawia o współpracy - potwierdza informator tabloidu. Bardzo chce wrócić do tej stacji, ale czy mu się uda, nie wiadomo.
Wygląda więc na to, że Tomek wygryzie się sam. Polsat raczej nie odnosi się ze zrozumieniem do tego rodzaju flirtów z konkurencją.