Niestety, nie wszystko dało się wybaczyć i zapomnieć. Zbigniew Wodecki często wraca w wywiadach do swoich błędów wychowawczych, które, jak twierdzi, powielał po swoim ojcu.
Jak byłem mały, obiecywałem sobie, ze w życiu dziecka nie uderzę, ale cholera, nie dotrzymałem słowa - wyznał niedawno. Podobnie obiecywał sobie, że nie będzie zmuszał dzieci do ćwiczeń muzycznych, tak jak robił to jego ojciec.
Była to dla mnie tragedia, zamiast grać w piłkę i ganiać za dziewczynami, jak koledzy, ja cwiczyłem tercje, oktawy i pasaże. Przeprosiłem moje dzieci, szczególnie syna Pawła za to, ze się nam nim znęcałem kiedy biedny grał na fortepianie. Nie mogę sobie tego darować - kaja się Wodecki.
Przeprosiny i czas nie zaleczyły dawnych ran. Relacje muzyka z synami są obecnie bardzo chłodne.
Paweł to duzy indywidualista. Mamy ze soba średni kontakt - przyznaje Wodecki. Piotr ma dwójkę wspaniałych córek, łazi po górach.
Dla jego dzieci najtrudniejsze do wybaczenia jest wspomnienie ciągłej nieobecności ojca. Muzyk wspomina, że kiedyś pojawił się w drzwiach rodzinnego mieszkania, a jego młodsza córka powitała go słowami: _**Mamo, przyszedł ten pan od Pszczółki Mai**_. Ale kiedy spędzał więcej czasu w domu, było jeszcze gorzej.
W tamtych czasach był strasznym nerwusem - wspominają córki. Teraz troszkę się wyciszył, dojrzał, spokorniał i dostrzegł swoje błedy.
Nadal jednak rodzinne życie Wodeckiego dalekie jest od sielanki. Właściwie nie utrzymuje relacji z dorosłymi już dziećmi. Nie mogą mu zapomnieć zepsutego dzieciństwa.
Dzisiaj, kiedy się spotykają przy okazji świat czy spotkań rodzinnych, rozmawiają, ale są to tylko krótkie pytania i krótkie odpowiedzi - mówi tygodnikowi Rewia znajomy rodziny.
Teraz role sie odwróciły - to Wodecki zabiega o zainteresowanie swoich dzieci, szczególnie drugiego syna Piotra. Nie tylko na łamach gazet (to swoją drogą świetne miejsce do poprawiania relacji w rodzinie...). Ciągle dzwoni wypytując o jego samopoczucie, synową, wnuczki. Zwykle spotyka się z chłodnym przyjęciem, ale ma nadzieję, że kiedyś to się zmieni.
Gdy się zmieni, na pewno o wszystkim ze szczegółami opowie. Dziwicie się, że jego dzieci nie chcą robić sobie z nim uśmiechniętych, sztucznych sesji zdjęciowych na potrzeby Gali czy Vivy?